Wywiad z Markiem Gralikiem: Trzeba zmniejszyć wydatki na promocję

Do końca kampanii wyborczej pozostało już niewiele czasu. Z tego powodu postanowiliśmy wypytać kandydata na prezydenta Marka Gralika o kilka naszym zdaniem ważnych kwestii. W kolejnych dniach będą się pojawiać wywiady z kolejnymi kandydatami.

Czytając Pana program wyborczy ciężko znaleźć jakieś wielkie plany – nie ma żadnego aquaparku, czy nawet nie znajdziemy jakiś wielkich planów odnośnie Młynów Rothera.  Jak chce Pan bez tego przyciągnąć do siebie rzesze bydgoszczan?

Ależ są wielkie plany. Plany budowy nowych dróg, portu rzecznego z nowoczesnym centrum logistycznym i przywrócenia historycznego wyglądu niektórych części miasta. Bydgoszczan powinna przyciągnąć realność mego programu i położenie akcentu na rzeczy najważniejszej – na ożywieniu gospodarczym. Aquaparki, czy wodoloty, choć mogą brzmieć atrakcyjnie nie zastąpią frustracji brakiem pracy i przyzwoitych dochodów. Wręcz przeciwnie, tylko ją spotęgują.

 

Dużo mówi się w tej kampanii o finansach miasta. Nie będę Pana pytał o ich ocenę, bo chyba wszyscy jesteśmy zgodni w tym, że mogłoby być lepiej. I tu zaczyna się moje pytanie – co Pan zamierza zrobić, aby poprawić sytuację finansową Bydgoszczy?

Po pierwsze, należy zadbać o większe wpływy do budżetu jednak bez uciekania się do wzrostu podatków i opłat, ale przez zwiększenie liczby podmiotów je płacących. Tak więc, istotne jest stworzenie warunków dla powstania nowych miejsc pracy. Powstaną one głównie wtedy, gdy pojawią się nowi inwestorzy. Zatem stworzenie dobrego klimatu biznesowego, odbiurokratyzowanie procedur w kontaktach urzędników z przedsiębiorcami, częste kontakty prezydenta z przedsiębiorcami mogą odegrać dużą rolę. Należy rozwijać program zniżek i zwolnień z podatku od nieruchomości tych, którzy będą budować lub rozbudowywać zakłady pracy, tworzyć nowe miejsca pracy, wprowadzać nowe technologie, wykazywać się trwałym wzrostem zatrudnienia. W BPP-T wciąż tkwi duży potencjał. Należy go wykorzystać prowadząc tam nowe inwestycje drogowe służące lepszemu skomunikowaniu go z miastem. Poprzez utrzymanie minimalnego podatku od środków transportowych można spowodować napływ do Bydgoszczy firm leasingowych, których domeną są samochody ciężarowe. Spowoduje to większe wpływy (mimo zmniejszenia stawki) do budżetu. Mieszkańcy z rodzin wielodzietnych mieszkających w ościennych gminach, gdy im się to uświadomi, skuszą się na zmianę adresu zameldowania by móc korzystać z Bydgoskiej Karty Rodziny. Korzyścią dla miast będzie zwiększony udział w podatku od osób fizycznych.

 

Po drugie, należy zmniejszyć wydatki na promocję, która może i jest głośna, ale efektów nie widać. Musi nastąpić zahamowanie marnotrawienia środków publicznych na różnego rodzaju podwójne audyty, koncepcje i projekty budowlane, które potem są odkładane na półkę, tak jak w przypadku zabudowy pierzei zachodniej Starego Rynku (za prezydenta Dombrowicza), czy ul. Nowomazowieckiej (za prezydenta Bruskiego).

 

Czy uważa Pan, że BiT City rozwiąże problemy z transportem aglomeracyjnym? Pytam, bo pojawia się wiele koncepcji związanych z rozwojem transportu obszarze funkcjonalnym Bydgoszczy – m.in. kolej miejskiej, czy odbudowa połączeń do Kcyni, ale do nich ciężko jest przekonać marszałka w Toruniu. Czy być może potrzebny będzie nam też dodatkowo typowo bydgoski pomysł na organizację transportu aglomeracyjnego?

BiT City w obecnej postaci to za mało. Koncepcja ta preferuje bowiem jeden kierunek połączeń, zaniedbując inne. Nie sądzę, by trzeba było tworzyć dodatkową „bydgoską” organizację transportu aglomeracyjnego, raczej „doklejać” do obecnej inne miejscowości, które w naturalny sposób ciążą ku Bydgoszczy. Za tym powinna iść spójna oferta cenowa na transport zarówno podmiejski jak i miejski. Warta jest natomiast rozważenia propozycja Szybkiej Kolei Miejskiej na trasie Bydgoszcz Fordon – Bydgoszcz Główna – Bydgoszcz Osowa Góra z wykorzystaniem wagoników metra.

 

O to zapewne nikt Pana nie pytał jeszcze, ale uważam, że ważną kwestią są relacje z Inowrocławiem. Jakby nie patrzeć wydaje się to miasto naturalnym partnerem Bydgoszczy, ale ja przynajmniej zauważam, że te relacje w ostatnich latach wyglądały źle. Jak się Pan na to zapatruje?

Rzeczywiście relacje miedzy naszymi miastami nie poprawiają się, gdyż cała uwaga włodarzy Bydgoszczy skoncentrowana jest na Toruniu. Te relacje budzą najwięcej emocji, dodajmy negatywnych. Ostatnio jednak oba miasta, tzn. Bydgoszcz i Inowrocław zaczęły ciążyć ku sobie dzięki otwarciu oddziału WORD w Inowrocławiu. Część bydgoszczan już zadeklarowała chęć zdawania egzaminu na prawo jazdy właśnie tam. Najlepszym sposobem poprawy stosunków pomiędzy tymi miastami jest poprawa komunikacji drogowej i kolejowej.

 

Ma Pan już jakąś receptę, aby zatrzymać proces wyjeżdżania z Bydgoszczy zdolnych maturzystów, którzy nie widzą w tym mieście zbyt wielu perspektyw na przyszłość?

Proces ten można powstrzymać tylko poprzez zapewnienie młodym ludziom perspektywy stałej pracy. Zapewnię to m.in. poprzez zwolnienie z podatku od nieruchomości każdego bydgoszczanina do 30. roku życia, bez względu na rodzaj prowadzonej działalności gospodarczej.

 

Co Pan uważa za największy sukces obecnego prezydenta Rafała Bruskiego w tej kadencji?

1) ustabilizowanie finansów miasta: zmniejszenie okresu spłaty zadłużenia (mimo jego wzrostu) i rosnąca nadwyżka operacyjna, co może sprzyjać przyszłemu inwestowaniu

 

2) wprowadzenie Bydgoskiej Karty Rodziny, aczkolwiek w pierwotnej wersji zaplanowanej przez prezydenta była to karta – wydmuszka (m.in. bez żadnych ulg w przejazdach komunikacją miejską)