Bydgoscy radni większych zastrzeżeń do marszałka Całbeckiego nie mają

Pojawienie się marszałka województwa na sesji Rady Miasta Bydgoszczy można uznać za duże wydarzenie, gdyż to z tego miasta w kierunku polityki Urzędu Marszałkowskiego kierowana jest główna krytyka. Część bydgoskich radnych postanowiła wykorzystać tę okazję do odegrania się prezydentowi Rafałowi Bruskiemu.

 

Najlepszym podsumowaniem tego co wydarzyło się dzisiaj w sali sesyjnej bydgoskiego ratusza mogą być miny radnych wojewódzkich – Doroty Jakuty i Romana Jasiakiewicza – wychodzących z sali sesyjnej. Okazało się bowiem, że ich polityka prowadzona na sesji Sejmiku, znacznie wychodzi przed szereg wobec oczekiwań bydgoskiej Rady Miasta.

 

Marszałek Piotr Całbecki swoje wystąpienie rozpoczął od uznania wielkiej roli Bydgoszczy dla funkcjonowania kujawsko-pomorskiego – Bydgoszcz jest jednym z większych miast Polski, ale procesów rozwojowych naszego województwa jest lokomotywą i nieuwzględnienie, czy pobieżna analiza roli Bydgoszczy w rozwoju województwa mogłaby się skończyć bardzo złymi konsekwencjami. Zahamowaniem rozwoju nie tylko Bydgoszczy, ale całego województwa.

 

Z radnych jako pierwszy głos zabrał radny Bogdan Dzakanowski, którego pytania miały trochę jakby potwierdzić tezę, iż lepszym prezydentem w pozyskiwaniu środków unijnych był Konstanty Dombrowicz, zaś marginalizacja inwestycyjna Bydgoszczy w większym stopniu podyktowana jest winą Bruskiego niż działaniami Urzędu Marszałkowskiego. Wypowiedź radnego spotykała się z reakcją przewodniczącego Zbigniewa Sobocińskiego. Marszałek Całbecki dyplomatycznie unikał precyzyjnych odpowiedzi na te pytania.

 

Radny PiS Krystian Frelichowski także postanowił wykorzystać tę sytuację, aby dopiec prezydentowi Bruskiemu – Pamiętam, że 4 lata temu prezydent odmówił nam wsparcia uroczystości. Pan marszałek zaprosił nas do Torunia i zabezpieczył transport.

 

W odpowiedzi marszałek Piotr Całbecki przyznał – Do obowiązków ustawowych Samorządu Województwa należy współpraca z organizacjami kombatanckimi.

 

Zgodnie z polskim prawem to samorządy wojewódzkie powinny zajmować się przede wszystkim opieką nad kombatantami, zaś w mniejszym stopniu jest to zadanie samorządów gminnych. Radny Frelichowski także miał wątpliwości, czy to prezydent Rafał Bruski nie jest głównym winowajcą niekorzystnego dla Bydgoszczy podziału środków unijnych.

 

Bardziej krytyczni wobec marszałka byli radni z Platformy Obywatelskiej, czyli partii którą Całbecki przecież reprezentuje. Radny Jakub Mikołajczak dość stanowczo odnosił się do Planu Spójności Komunikacyjnej Drogowej i Kolejowej, upominając się o linię kolejową nr 356 do Szubina i Kcyni. Marszałek w odpowiedzi wyraził chęć zabiegów o uruchomienie połączeń na linii nr 281 i skomunikowania Kcyni z Bydgoszczą przez Nakło. Konkretnych deklaracji jednak nie złożył.

 

Prezydent Rafał Bruski poprosił z kolei marszałka, aby częściej uczestniczył w posiedzeniach bydgoskiego samorządu.

 

 


 

Komentarz autora:

Uczestnicząc zarówno w posiedzeniach Rady Miasta Bydgoszczy i Sejmiku pozwalam sobie wyrazić pewną polemikę do wypowiedzi radnych. W debacie publicznej mówimy przecież, że Bydgoszcz poszkodowana była w perspektywie finansowej 2007-2014 Unii Europejskiej. Rafał Bruski funkcję prezydenta pełni od roku 2010, gdy większość środków została już podzielona.

 

Prezydenta Bruskiego rozliczać będziemy natomiast za kilka lat, ale z perspektywy 2015-2020. Dzisiaj mamy już sygnały do niepokojów, że i w tej perspektywie Bydgoszcz może zostać poszkodowana. Na pewno jednak po dzisiejszej sesji pozycja prezydenta Bruskiego wobec marszałka Całbeckiego jest słabsza, niż gdyby radni potrafili ponad podziałami politycznymi mówić o przyszłości jednym głosem.