Rozmawiamy z honorowym obywatelem Inowrocławia Edmundem Mikołajczakiem, który zabiega ponadto o mandat posła z listy Prawa i Sprawiedliwości. W swoim mieście jest on cenionym regionalistą, stąd też poczuliśmy obowiązek poruszyć w rozmowie kwestie związane z tożsamością Kujaw.
Z racji tego, że jest pan regionalistą, zanim przejdę do polityki, zacznę od spraw tożsamości regionu. Czy w pana opinii trochę tożsamość Kujaw nie zanika?
Rzeczywiście, widoczne są oznaki zanikania tożsamości kujawskiej. Nie spotyka się już na przykład kujawskich strojów ludowych, a w takim właśnie stroju moja prababcia chodziła zawsze do kościoła i została pochowana. Kujawska tożsamość zanikła najbardziej w północnej części regionu i w samej Bydgoszczy. Przeciętni bydgoszczanie rzadko dziś zdają sobie sprawę, że mieszkają w największym mieście Kujaw. W rejonie Inowrocławia, nad Gopłem i Notecią nie jest tak źle, co zawdzięczamy m.in. ludziom zakochanym w Kujawach, takim jak śp. pani Maria Patyk, która została niedawno patronką Szkoły Podstawowej w Sławsku Wielkim.
Urząd Marszałkowski próbuje budować tożsamość województwa jako całości, gdzie w jednym miejscu łączy się Kujawy i Ziemie Dobrzyńską. Mamy z jednej strony ziemie, będące przez wieki strażnicom polskości przed germańskimi żywiołami, a z drugiej miasta, gdzie ważnym elementem tożsamości jest Zakon Krzyżacki.
Budowanie tożsamości ogólnowojewódzkiej ma sens choćby ze względu na konieczność odpowiedniej promocji regionu. Kujawsko-pomorskie jest jednak województwem wyjątkowo niejednolitym, stanowiąc zlepek wielu ziem o zróżnicowanej historii. Na skutek głównie podziałów rozbiorowych same Kujawy też nie stanowią monolitu. O ile związki Kujaw z Ziemią Dobrzyńską mają jeszcze pewne historyczne podstawy, o tyle trudniej budować jedność z Ziemią Chełmińską. Przykłady Torunia czy Golubia-Dobrzynia, miast położonych na pograniczu, pokazują jednak, że procesy integracyjne są możliwe.
Żeby zakończyć tematy tożsamościowo-historyczne. Czy może warto wykorzystać ją do promocji naszego regionu, w szczególności, iż zbliża się 1050-lecie chrztu Polski? Mówię o tym, gdyż robiąc kiedyś wywiad z węgierskim posłem, Inowrocław pozostał w jego pamięci, z powodu powiązań ze św. Jadwigą Andegaweńską, która ma dość duży kult w Budapeszcie.
Tożamość regionalną należy jak najczęściej wykorzystywać w promocji regionu. Trzeba pokazywać, że województwo kujawsko-pomorskie jest bogate swą etniczną różnorodnością i starać się uczynić z tego walor krajoznawczy. Wielkie rocznice dają ku temu wspaniałe okazje. Dwa lata po rocznicy chrztu Polski będziemy mieli 100-lecie naszej niepodległości. To nic, że wolność nie wszędzie przyszła w tym samym momencie, że nie wszystkie tereny zostały wyzwolone przez powstańców wielkopolskich. To święto musi łączyć!
Wspomniana przez pana św. Jadwiga Andegaweńska jest pięknym przykładem zwłaszcza dla inowrocławian, gdyż jej postać, a od niedawna także jej kult jako świętej oraz patronki miasta wywierają istotny wpływ na lokalną tożsamość, choć może na co dzień, wędrując popularną Królówką, nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Myślę, że zgodzi się pan z tym, iż w Inowrocławiu młodzi mają znacznie mniejsze perspektywy niż chociażby w Bydgoszczy. Mówiąc krótko, Polska powiatowa rozwija się wolniej. Jakie chciałby pan zaproponować recepty?
Integracja regionu bywa trudna także z uwagi na preferencje, jakie mają większe miasta. Młodzi, wykształceni, jeśli nie decydują się na emigrację zarobkową, starają się osiedlać w większych ośrodkach. „Polska powiatowa” odstaje i trudno o odwrócenie tego trendu, który – przynajmniej do pewnego stopnia – ma charakter ponadczasowy. Receptą na złagodzenie tego zjawiska jest szukanie „własnej twarzy”, choćby w jednej tylko dziedzinie. Ta „własna twarz” może i powinna stać się z czasem nie tylko cechą rozpoznawczą, ale marką dającą efekty ekonomiczne. Dla Kruszwicy taką szansę stanowi ciągle legenda o początkach naszej państwowości, dla Inowrocławia – uzdrowisko, dla Strzelna – romańskie dziedzictwo. Wokół tych atutów można tworzyć eventy przyciągające ludzi.
Dość często pojawia się temat metropolii i ewentualnego udziału w niej Inowrocławia. Czy widzi pan szansę dla swojego miasta w organizacji np. transportu
Co do metropolii – wyrażam daleko idący sceptycyzm. Lepszy i sprawiedliwszy wydaje się zrównoważony rozwój. Dobra komunikacja pomiędzy Inowrocławiem i Bydgoszczą czy Toruniem nie musi wcale być powiązana z przynależnością do obszaru metropolitalnego.
Ale to tylko moje prywatne zdanie. W tym zakresie decyzje już zapadły.
Pana dorobek zawodowy związany jest głównie z edukacją. Jak ocenia pan jej stan w Polsce i co należałoby przede wszystkim zmienić?
W procesie edukacji młodego pokolenia konieczne są istotne zmiany, ale każdej zmianie towarzyszyć musi daleko idąca rozwaga, chodzi bowiem o miliony młodych Polaków oraz nauczycieli, o przyszłość Polski. Każdy popełniony w tej dziedzinie błąd jest niezwykle kosztowny. Ogólnie można powiedzieć, że potrzebne są zarówno zmiany programowe, jak i strukturalne. Trzeba dostosować programy do systemu oświaty, gdyż obecnie realizacja materiału nauczania rozpoczęta w pierwszej klasie trzyletniego gimnazjum rozłożona jest na… cztery lata. Konieczna może okazać się likwidacja gimnazjów, które po prostu nie sprawdziły się. Pilnym postulatem jest stworzenie możliwości wcześniejszego podejmowania nauki w szkołach zawodowych. Trzeba przywrócić rangę historii, co wiążę się nierozerwalnie z wychowaniem patriotycznym. Należy także zarzucić lub poważnie ograniczyć egzaminy testowe, gdyż ta forma sprawdzania wiedzy i umiejętności nie rozwija samodzielności oraz inwencji uczniów. Jeśli zaś chodzi o kształcenie na poziomie wyższym, musimy stworzyć mechanizmy, dzięki którym utrzymany zostanie odpowiedni poziom kształcenia. Dość z przekonaniem, że dyplom należy się każdemu studentowi, który łaskawie zapisze się na studia.
Jakby pan zachęcił naszych czytelników do oddania głosu na siebie.
W swoim programie wyborczym nie obiecuję wyższych zarobków i nowych autostrad, choć wiem, że są potrzebne. Obiecuję natomiast solidną pracę nad stopniowym zmienianiem kraju, w którym – mam nadzieję – żyć i pracować będą porządni Polacy, ludzie kochający Ojczyznę, nie niszczący wspólnego dobra, posługujący się ładną polszczyzną. Prymas Tysiąclecia mawiał, że bez ludzi sumienia, ludzi żyjących zgodnie ze sprawdzonymi zasadami nie będzie dobrze zagospodarowanej wolności i niepodległości.