Prawica przegrywa kulturę bo nie potrafi się zorganizować

Na ostatniej sesji Rady Miasta kilku radnych PiS w swoich wypowiedziach wnioskowali o przeznaczenie 100 tys. zł na kulturę alternatywną wobec tej z głównego nurtu. Gdy się w słuchamy w ich wypowiedzi to zrozumiemy, że chodzi głównie o to, aby były środki dzielone poza Obywatelską Radą Kultury i Teatrem Polskim, które z kolei są zdominowane przez środowiska światopoglądowo bliższe lewicy. Pokazuje to tylko, że mamy do czynienia z pewną walką światopoglądową w kulturze.

 

Prezydent Rafał Bruski odpowiedział na te wnioski jednoznacznie, że nie widzi możliwości rozdawania środków na kultury ponad Obywatelską Radą Kultury, która ma charakter otwarty, przez którą rocznie przechodzi około 1 mln zł. Pod stwierdzeniem – charakter otwarty należy rozumieć, że każdy może włączyć się w jej kreowanie.

 

O ile mam wątpliwości co do transparentności działania tej rady (liczę, że po moim wniosku prezydent przyjrzy się tej sprawie), bo w internecie nie można nawet znaleźć regulaminu wewnętrznego tego gremium, co powinno być podstawą. Nie mniej jednak to nie zwalnia zwolenników kultury bardziej prawicowej od nie angażowanie się w ten obywatelski organ. Nie robiąc tego, tak naprawdę sami rezygnują z udziału w podziale środków na kulturę, a przy tym zgadzają się na dominację środowisk lewicowych. Z tego też powodu w pełni ze stanowiskiem prezydenta Rafała Bruskiego w tej materii się zgadzam.

 

Moim celem w niniejszej publikacji nie jest krytyka żadnych środowisk, lecz zachęcenie do większej aktywności obywatelskiej. To bowiem od niej zależeć będzie w dużej mierze pomyślność Bydgoszczy i kultury bydgoskiej w przyszłości.