Bydgoscy samorządowcy i parlamentarzyści zgodni – powinien powstać związek uczelni wyższych

Fot: Pit1233 / Wikipedia

Dzisiaj na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Miasta Bydgoszczy dyskutowano o inicjatywie powołania Uniwersytetu Medycznego im. Ludwika Rydygiera nad Brdą. Możliwości oddziaływania samorządu są dość mocno w tej materii ograniczone, samorządowcy mieli jednak potrzebę, aby w ten sposób wesprzeć działania na szczeblu parlamentarnym. Niestety brak przedstawicieli UMK oraz ministerstw: Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Zdrowia; sprawił, iż debata nie była pełna.

 

– Dzisiaj Bydgoszczanie chcą powrotu tej uczelni do Bydgoszczy – mówił na samym wstępie przewodniczący Rady Miasta Bydgoszczy Zbigniew Sobociński.

 

Momentami dyskusja była trudna, ale małymi kroczkami prowadziła do consensusu. O ile wszyscy byli zgodni w kwestii potrzeby przywrócenia Bydgoszczy uczelnie medycznej, to dyskusyjne były już metody dochodzenia do tego celu.

 

– 160 tys. mieszkańców to zobowiązanie dla władz miasta i Rady Miasta. Najgorsze co możemy tera zrobić, to pozostać biernymi. 12 lat temu takiej sesji zabrakło, nikt nie pytał mieszkańców Bydgoszczy co sądzą o takim działaniu – mówił prezydent Rafał BruskiOsobiście żałuje, że nie ma z nami rektora Uniwersytetu Mikołaja Kopernika prof. Andrzeja Styczyńskiego, który miałby okazję do przedstawienia swojego stanowiska.

 

Zdaniem prezydenta UMK nie może zasłaniać się wiecznie autonomią – Autonomia uczelni jest zagwarantowana w prawie, nie oznacza ona jednak, że można lekceważyć głosy społeczne.

 

Prezydent Bydgoski publicznie pytał, dlaczego w roku 2008 władze UMK przyblokowały plan rozwoju Collegium Medicum, również publicznie zapytał o kwestię utworzenia nowego kierunku, stomatologii – Panie rektorze, co pan zrobił przez ostatnia lata, aby plany te stały się rzeczywistością?

 

To pytanie musiało pozostać jednak bez odpowiedzi, z uwagi na nieobecność rektora UMK, który nie delegował również nikogo ze swoich przedstawicieli.

 

– Poparcie tej inicjatywy pokazuje, że nie ma akceptacji społecznej dla tego co się stało – wrócił do historii poseł Zbigniew Pawłowicz, który reprezentuje komitet obywatelski – Decyzję tą podsumował bardzo trafnie ówczesny rektor UMK. Cytuję ,,medycyna kosztuje w prawdzie bardzo dużo, ale my ją dostajemy prawie za darmo”. W roku 2004 nie było żadnych uwarunkowań formalno-prawnych, aby likwidować z ponad 20 letnim dorobkiem, dobrze prosperującą Akademie Medyczną w Bydgoszczy. (…) Po 11 latach, aby bronić tej złej i dyskryminującej nasze miasto decyzji, wydawane są przez władze UMK w Toruniu publiczne pieniądze na bilbordy instalowane w Bydgoszczy, które mają pokazać mieszkańcom, jaki to sukces osiągnęło Collegium Medicum dzięki włączeniu do Torunia. Jeżeli jest tak dobrze, to dlaczego jest brak społeczny akceptacji dla tych rozwiązań? Kolejny raz środowiska toruńskie dokonują manipulacji faktami i przedstawiają półprawdy. Władze UMK wykorzystują dorobek intelektualny Collegium Medicum dla pozyskiwania grantów w Toruniu.

 

Szersza wypowiedź posła Pawłowicza:

{youtube}e0EiyUOWlfY{/youtube}

 

Zdaniem Pawłowicza UMK z jednej strony potrzebuje Collegium Medicum do uzyskiwania grantów na toruńskie szpitale, z drugiej jednak obawia się o swoją pozycję, gdyż konsolidacja bydgoskich uniwersytetów doprowadziłaby do zmiany układu sił na akademickiej mapie województwa – Chodzi o zachowanie pozycji akademickiej Torunia w regionie. Obecna sytuacja daje UMK niezasłużoną rolę.

 

Poseł Zbigniew Pawłowicz zaproponował, aby podjąć kroki w celu powołania związku bydgoskich uczelni, w skład którego wszedłby nowo utworzony Uniwersytet Medyczny. W jego opinii taki krok zmieniłby nastawienie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

 

Niefortunny termin sesji

Idea utworzenia Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy łączy wszystkie obecne w Radzie Miasta stronnictwa, ale na dzisiejszej sesji również dochodziło do zgrzytów.

 

Poseł Tomasz Latos przyznał, że brak przedstawicieli rządu nie świadczy o złej woli, ale o braku możliwości reakcji w ciągu 5 dni – Minister Andrzej Bobko, który nadzoruje tą sprawę jest obecnie za granicą i choćby bardzo chciał, nie mógł tutaj dzisiaj przyjechać. Z tego co wiem wyraża on wolę spotkania z państwem – wyjaśniał.

 

Zdaniem Latosa błędem było robienie sesji dzisiaj, na dwa tygodnie przed wyborami władz UMK, gdyż kampania wyborcza na toruńskiej uczelnie nie sprzyja dialogowi. Latos zapowiedział jednak, że zrobi wszystko co będzie możliwe, aby przekonać jak największą liczbę posłów PiS dla tej inicjatywy.

 

Również poseł Łukasz Schreiber dał do zrozumienia, iż zrzucając całą odpowiedzialność na PiS za wynik tej inicjatywy, postępuje się nie do końca uczciwie, dając do zrozumienia, że zarówno posłowie PiS i PO będą pewnie w tej sprawie podzieli. Poparła go w tym poglądzie posłanka Teresa Piotrowska z PO, która dała do zrozumienia, iż nie można całej odpowiedzialności za powodzenie inicjatywy zrzucać na lokalnych posłów PiS.

 

Zarówno Latos, Schreiber i Piotrowska z uznaniem odnieśli do propozycji powołania związku bydgoskich uczelni wyższych.

 

Reakcja na bieżące działania

– Zwołałem sesję w tym trybie, jako reakcję co się działo w Toruniu – tłumaczył się ze swojego wniosku o nadzwyczajną sesję, prezydent Rafał Bruski. Przed tygodniem wicepremier Jarosław Gowin gościł w Toruniu, gdzie spotykał się m.in. z władzami miasta i UMK, co zdaniem Bruskiego pokazuje, iż zamiast otwartej debaty, rozmowy o tej ważnej sprawie toczą się w zaciszu gabinetów.

 

– Bydgoszcz jest jak matka, której odebrano dziecko siłą do adopcji. Matka walczy teraz o swoje dziecko – podsumował dyskusję prezydent Bydgoszczy.