Polak strzelał do Polaka – 90-ta rocznica przewrotu majowego



Fot: Światowid,

12 maja rozpoczął się przewrót majowy, zamach stanu, na czele którego stanął marszałek Józef Piłsudski. Stosunek Polaków do tego wydarzenia do dzisiaj nie jest jednoznaczny – jedni chwalą Piłsudskiego za rozprawienie się osłabiającymi kraj sporami parlamentarnymi, drudzy wypominają, że zaczął się okres rządów autorytarnych i zamykania opozycji w więzieniach. Dzisiaj spór ten próbują rozstrzygać jeszcze niekiedy historycy, warto wyciągnąć lekcję z wydarzeń z maja 1926 roku i wziąć z nich przestrogę.

 

Cały przewrót trwał zaledwie trzy dni. 12 maja po bezowocnej rozmowie Józefa Piłsudskiego z prezydentem Stanisławem Wojciechowskim w Warszawie wybuchły walki uliczne. Siłami prorządowymi rządził jeden z twórców sukcesu Bitwy Warszawskiej gen. Tadeusz Rozwadowski. Przewrót rozpoczął się zaledwie kilka dni po zaprzysiężeniu rządu Wincentego Witosa, w skład którego wchodził m.in. Roman Dmowski. Oficjalną przyczyną puczu były ,,szkodliwe dla Polski rządy demokracji parlamentarnej”.

 

W wyniku walk zginęło 215 żołnierzy i 164 cywilów. 14 maja premier Wincenty Witos podał się do dymisji, to samo uczynił prezydent Stanisław Wojciechowski. Rozpoczął się okres 13-letnich rządów autorytarnych. Opozycja więziona była m.in. w Berezie Kartuskiej (dzisiejsza Białoruś). Formalnie odbywały się jednak wybory, ale były one dalekie od demokratycznych. Wybory z 1930 roku zasłynęły jako ,,wybory brzeskie”, gdy liderzy opozycji, w tym Wincenty Witos, przebywali w więzieniach.

 

Zwolennicy przewrotu Piłsudskiego uważają, że był on konieczny dla zapewnienia wewnętrznej stabilności państwa, w trudnych czasach jeżeli chodzi o sytuację międzynarodową. Przeciwnicy wypominają, że po rządach sanacji w 1939 roku Polska była nieprzygotowana do napaści pierw Niemiec a potem Związku Radzieckiego.

 

Pomorze i Wielkopolska lojalne rządowi

Duże zasługi dla Piłsudskiego mieli na pewno kolejarze, którzy utrudnili przybycie wojsk, które miały bronić legalnie wybranych władz w stolicy. W Wielkopolsce i na Pomorzu panowały nastroje krytycznie oceniające zamach stanu. Te dwa województwa były gotowe nawet wystąpić przeciwko autorytarnym rządom Piłsudskiego. Po namowach Dmowskiego od tego jednak odstąpiono, gdyż obawiano się, że wewnętrzny rozpad wykorzystają niezbyt życzliwi nam sąsiedzi.