Feministki domagały się liberalizacji prawa aborcyjnego, głoszącym przeciwne poglądy zabroniono protestować



Nie tak tłumnie jak przed rokiem podczas ,,czarnego protestu”, na Starym Rynku odbył się protest zorganizowany przez organizacje feministyczne, w trakcie którego promowano obywatelski projekt ustawodawczy pn. ,,Ratujmy kobiety”. Inicjatywa zakłada liberalizacje prawa aborcyjnego, umożliwiająca dowolność jej stosowania do 12 miesiąca ciąży oraz uwzględnienia tego zabiegu w koszyku świadczeń gwarantowanych.

 

We wtorek na Stary Rynek przyszło protestować około 150 osób. W trakcie zgromadzenia zbierano podpisy pod obywatelskim projektem ustawy (jest to inicjatywa ogólnopolska). Żeby projekt trafił do Sejmu konieczne jest uzbieranie przynajmniej 100 tys. podpisów.

 

– Każdy może zrobić coś wielkiego, nie na zasadzie ortodoksyjnych PiS-owców, którzy na każdej imprezie rodzinnej próbują nas uzdrawiać, ale na zasadzie przyjaznej, rozmawiać z ludźmi i próbować tłumaczyć o co nam chodzi – mówiła w trakcie zgromadzenia zastępca prezydenta Bydgoszczy, Anna Mackiewicz.

 

Następnie wyjaśniła ona polityczne motywacje zbiórki podpisów pod tym projektem – Były w historii już cztery razy, gdy były na stole ustawy bardziej nowoczesne, bardziej sprzyjające prawom kobiet. Okazywało się wówczas, że nie były one przez parlament przyjmowane, ale były wykorzystywane jako przeciwwaga dla tych projektów, które zakazywały całkowicie aborcję. Okazywało się wówczas, że consensusem było zostawić taki stan jak jest teraz. Zbieramy podpisy w pełni nadziei, że ta ustawa będzie przyczynkiem do dalszej dyskusji.

 


 

Wśród wypowiedzi na tym zgromadzeniu, były również postulaty, aby wyjść nieco ponad projekt ,,Ratujmy kobiety” i w uzasadnionych przypadkach dopuszczać aborcję powyżej 12 miesiąca ciąży.

 

Przeciwnicy już nie mogli protestować

Kilkanaście minut po rozejściu się uczestników protestu feministek, na płycie Starego Rynku pojawiło się kilkanaście osób, którzy chcieli tym razem wyrazić poglądy ,,Pro Life”, czyli sprzeciwić się aborcji w polskim prawie. Rozłożyli dwa transparenty, z czego jeden bezpośrednio krytyczny był wobec założeń ustawy z inicjatywy ,,Ratujmy kobiety”.

 

{youtube}HqENYNeJMm0{/youtube}

 

Dość szybko dotarła również dość spora grupa policjantów, w tym funkcjonariusze nieumundurowani z dwoma kamerami video oraz profesjonalnym aparatem fotograficznym. Jeden z policjantów poinformował protestujących, że zgromadzenie jest nielegalne i sugerował rozejście się, pod groźbą skierowania wniosku o ukaranie do sądu wobec organizatorki. Anna Maria Nadtoczy wskazywała, że manifestowane są poglądy w oparciu o przepisy ustawy o zgromadzeniu uproszczonym, które zgłosiła w terminie przynajmniej dwóch dni przed jego rozpoczęciem. Zdaniem policjanta zgody ostatecznie nie było. Organizatorka zgromadzenia otrzymała z Urzędu Miasta informację o braku zgody, z powodu kolidowania ze zgromadzeniem feministek. Ostatecznie przeciwnicy aborcji protest zakończyli i zakończyło się na pouczeniu.

 

 

Sprawa może mieć jednak ciąg dalszy, bowiem jak wynika z orzeczeń sądów, ustawa o zgromadzeniach nie przewiduje możliwości niewyrażenia zgody na zgromadzenie uproszczone. Tym samym Urząd Miasta mógł nie mieć po prostu narzędzi prawnych, aby zabronić przeciwnikom aborcji manifestowania swoich poglądów. Ustawa umożliwia jedynie rozwiązanie zgromadzenia, już po jego rozpoczęciu, gdy jego przebieg zagraża bezpieczeństwu publicznemu. Zważając na to, że zgromadzenie rozpoczęło się już po zakończeniu wcześniejszego (zwolenników liberalizacji prawa aborcyjnego), to sprawą wątpliwą jest, czy taka przesłanka zachodziła.

 

[iframe width=”419″ height=”236″ src=”https://www.youtube.com/embed/_qInDPWIIoA” frameborder=”0″ allowfullscreen ]