Incydent z Amerykanką najpierw trzeba wyjaśnić, a potem dopiero wydawać sądy (opinia)



Wydawało się, iż o sądach wiecowych dowiedzieć możemy się dzisiaj co najwyżej z podręczników do historii. Jak się przyjrzymy jednak przestrzeni publicznej, to okazuje się, iż ta forma orzekania sprawiedliwości ma się cały czas dobrze. Incydent z autobusu linii nr 56 nie został w żaden sposób wyjaśniony, ale są tacy, w tym przedstawiciele mediów, którzy bez tego potrafią orzekać o winnych.

 

Zdarzenie, z którego nagrania opublikował portal Onet, stało się swego rodzaju bydgoską telenowelą medialną. Można zrozumieć motywację związaną z tym, iż tego typu publikację mają dużą oglądalność, dotyczą one bowiem kontrolerów biletów, a ci z reguły wywołują negatywne emocje. Zastanawia mnie tylko, czy gdyby nie chodziło o ciemnoskórą obywatelkę Stanów Zjednoczonych, ale o bydgoszczankę, czy temat budziłby takie same emocje? Podejrzewam, że mogłoby skończyć się tak, iż po stwierdzeniu oczywistego faktu, że osoba nie posiadała ważnego biletu, temat szybko umarłby śmiercią naturalną.

 

Sprawę próbuje wyjaśniać policja – zadanie nie jest może najłatwiejsze, bo kamera monitoringu w autobusie nie działał (zasadne wydaje się zajęcie przez samorząd wdrożeniem rozwiązań, które sprawią, że monitoring w autobusach i tramwajach będzie w przyszłości nie tylko atrapą). Nagranie opublikowane przez Onet wskazuje, że wiele do życzenia ma profesjonalizm kontrolerów, których być może ta interwencja przerosła, albo nie wytrzymali emocjonalnie. Pojawiają się jednak również przesłanki, iż zachowanie pasażerki, oprócz braku posiadania biletu, również mogło być również godne potępienia. Trudno w oparciu o taką wiedzę wydawać dzisiaj wyroki. Chyba, że kierować będziemy się stereotypami i jasno dajemy zgodę do tego, że obcokrajowcowi w tego typu sytuacjach więcej wolno. Podnoszenie natomiast argumentu koloru skóry jednej z uczestników sporu, jest wielkim absurdem. Do tego przeprowadzany w przestrzenni publicznej sąd wiecowy trochę się sprowadza. Orzekli już bowiem niektórzy o winie firmy kontrolującej.

 

O zmianach systemowych

Temat funkcjonowania kontroli biletów podnosiliśmy na naszych łamach wielokrotnie, nie tylko przy okazji tak medialnego incydentu. Od dłuższego czasu postulujemy chociażby o zmianę przepisów, aby kontrolerzy nie pełnili również funkcji kasjerów przyjmujących opłaty za mandaty. Znane są bowiem nam przypadki, iż kontrolerzy potrafili pójść wraz z osobą ukaraną do bankomatu (nie informując jej w pełni, iż o 30% niższy mandat można zapłacić chociażby przelewem w ciągu 7 dni od wystawienia wezwania). Swego czasu wskazywaliśmy również na nieczytelną taryfę A+T, która jadącym z Fordonu nakazywała wysiadkę z tramwaju na przystanku przy ulicy Garbary (wiele osób nieświadomie jechało dalej, będąc karanym mandatami). Przekonało to radnych do modyfikacji taryfy A+T, która pozwala teraz dojechać do dworca PKP.

 

Byliśmy również chyba jedynym bydgoskim medium, które podnosiło, że przetargi na firmę dokonującą kontroli biletów, gdzie istotnym elementem jest najniższa cena, będą obniżać jakoś prowadzonych kontroli.

 

Wczoraj redaktor Sławomir Bobbe z Expressu Bydgoskiego na Facebook-u zasugerował, aby rozważyć publikowanie regulaminów przewozów w języku angielskim.

 

Są to problemy systemowe i merytoryczne, który należy się zająć, ale trzeba robić to bez emocji, które towarzyszą temu incydentowi.

 

Jeden incydent nie może decydować o zerwaniu umowy

W przestrzeni publicznej, gdzie zapadł wyrok sądu wiecowego, pojawił się wniosek, aby zerwać natychmiastowo umowę z firmą dokonującej kontroli biletów. Byłoby to w tym momencie fatalne posunięcie, bowiem w przyszłości kontrolerzy mogliby po prostu obawiać się karać pasażerów, którzy mają nieco ciemniejszą barwę skóry lub porozumiewają się w innych językach.

 

Nie można wydawać ocen w oparciu o jeden medialny incydent, ale w większym stopniu ZDMiKP powinien natomiast badać przypadki zgłaszane przez pasażerów na co dzień. I jeżeli faktycznie firma sobie nie radzi, to wówczas podjąć decyzję co do kontynuacji współpracy. Na przyszłość natomiast należy radykalnie zmniejszyć wagę ceny, przy postępowaniach przetargowych na wykonywanie tej usługi.

 

Sądy wiecowe mogą wyrządzić krzywdę

Na zakończenie pozwolę sobie przypomnieć sytuację z 2013 roku, gdy w trakcie meczu Zawisza – Widzew doszło do zamieszek z udziałem policji. Policja twierdzi, że kibice Zawiszy próbowali przedrzeć się przez kilka sektorów i doprowadzić do bójki z kibicami Widzewa, natomiast kibice utrzymują, iż chcieli opuścić stadion w ramach protestu, gdyż nie chciano wpuścić zaprzyjaźnionych kibiców ŁKS-u Łódź, na co nie chcieli się zgodzić policjanci. Mamy słowo przeciwko słowu, monitoring który natomiast mógłby wiele o tym incydencie powiedzieć, tak jak w przypadku tego co zdarzyło się w autobusie linii nr 56, nagle przestał działać. W wyniku użycia przez policjantów broni gładkolufowej jeden z kibiców stracił oko. Pracował on jako kierowca międzynarodowy, co w praktyce oznaczało utratę źródła utrzymania. Media dość szybko wydały wyrok, że to kibice są winni temu zajściu, niedziałającym monitoringiem mało kto zawracał sobie głowę. Kilka miesięcy później osoba ta popełniła samobójstwo, w mediach była o tym cisza.