Przed blisko dwoma tygodniami w okolicach Aeroklubu Inowrocławskiego spadł wojskowy dron ,,Wizjer” produkowany przez bydgoskie Wojskowe Zakłady Lotnicze. Pisaliśmy przy tej okazji o wątpliwościach co do niezawodności tej konstrukcji ze strony posłów PiS-u. Kilka dni temu o poważnych problemach pisał tez portal Onet.pl wskazując, że spawa jest poważna, chociaż wojsko ją próbuje bagatelizować.
Onet dotarł do wojskowego raportu, który wskazuje, że problemy z tym sprzętem są ogromne, a upadek drona w Inowrocławiu nie był pierwszym – czytamy na onet.pl. Portal odwołuje się do raportu wojskowego jaki powstał na przełomie czerwca i lipca – Lektura 12 stron naszpikowanych szczegółami informacji potwierdza, że podczas szkolenia problem gonił problem. Kulminacją tych problemów był incydent w Drawsku Pomorskim, w wyniku którego zniszczeniu uległ jeden z dronów. (…) Jak informują autorzy raportu, przyczyną rozbicia się drona były „problemy techniczne z aplikacją NSK [Naziemna Stacja Kontroli], która wielokrotnie zawieszała się, wymuszając ponowne uruchomienie”. Autorzy wyjaśniają, że po ponownych uruchomieniach zawieszającej się aplikacji ta nie zachowywała wszystkich wcześniej wprowadzonych parametrów lotu, w tym wysokości. Kiedy więc po jednym z kolejnych zawieszeń aplikacja uruchomiła się ponownie, nie wróciła do domyślnie ustawionej wysokości 120 m, lecz błędnie odczytała swoją wysokość jako pułap 40 m.
Kolejny incydent o którym pisze Onet miał miejsce pod koniec sierpnia w Sobieszynie. Z naszych informacji wynika, że problemy dość głośno komentowane są w środowisku, ale nie wyciekały one na zewnątrz. Incydent w Inowrocławiu sprawia, że jednak pytania zadawane są coraz głośniej.






