Nitkiewicz: Koalicja to małżeństwo nie z miłości ale z rozsądku



Sojusz Lewicy Demokratycznej zapowiada wystawienie swojego kandydata na prezydenta Bydgoszczy w 2018 roku. Obecna koalicja z prezydentem Rafałem Bruskim oceniana jest jako trudna, głównie z powodu małej ustępliwości włodarza miasta.

Zarząd Krajowy SLD powołał kilka dni temu specjalny ogólnopolski zespół, który ma opracować strategię na wybory samorządowe. Członkiem tego wąskiego, pięcioosobowego zespołu, został przewodniczący kujawsko-pomorskich struktur SLD Ireneusz Nitkiewicz, jednocześnie radny Rady Miasta Bydgoszczy.

 

W komunikacie ogólnopolskim pojawiła się informacja, że SLD wystawi kandydatów na prezydentów największych miast. Taki zamiar potwierdza w rozmowie z nami Ireneusz Nitkiewicz – Dzisiaj sytuacja polityczna jest taka, że będziemy chcieli wystawić swojego kandydata na prezydent. Raz cenę polityczną za brak własnego kandydata już przyszło nam zapłacić. Do póki będę szefem SLD będziemy dążyć wystawienia własnego kandydata.

 

W Bydgoszczy w spekulacjach rozważany jest również wariant jednego wspólnego bloku wyborczego opozycji parlamentarnej przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. Taki zamiar pojawił się w jednym z wywiadów, który udzielił poseł Paweł Olszewski z PO (Gazecie Wyborczej) – wymieniany jako potencjalny kandydat na prezydenta Bydgoszczy, gdyby z powodu ograniczenia kadencyjności o reelekcję nie mógł się starać Rafał Bruski. Nitkiewicz uważa, że na dzisiaj jest to scenariusz mało prawdopodobny – Chyba, że wydarzenia w Radzie Miasta pójdą w takim kierunku, że powstanie jeden blok przeciwko PiS-owi. Na chwilę obecną jest to jednak mało prawdopodobne.

 

Zdaniem szefa wojewódzkich struktur SLD, obecnie występują zbyt duże spory personalne pomiędzy działaczami Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej w Bydgoszczy.

 

Koalicja dotrwa do końca kadencji?

W ostatnim czasie na lewicy pojawia się wiele głosów, iż SLD chcąc uzyskać przyzwoity wynik w wyborach samorządowych, powinno wyjść z koalicji z Platformą Obywatelską. Nitkiewicz pytany o tę kwestię przyznaje, że relacje w koalicji są dość trudne – Zdajemy sobie sprawę, że ta koalicja to małżeństwo nie z miłości, ale z rozsądku. Są różne rozbieżne tematy, ale staramy się szukać consensusu. Niekiedy jest jednak bardzo trudno dogadać się z prezydentem, który niechętnie podchodzi do ustępstw.

 

Szef lokalnych struktur SLD stoi na stanowisku, że współpraca powinna być z prezydentem Rafałem Bruskim kontynuowana. Przy tym jednak zaznacza, że w jego partii są wszyscy przygotowani na to, że do ,,rozwodu” może dojść w każdym momencie, nawet przy okazji najbliższej sesji Rady Miasta za 2 tygodnie, a równie dobrze koalicja może przetrwać do końca kadencji.

 

– Do dużej różnicy zdań doszło między koalicjantami na ostatniej sesji, w kwestii organizacji oświaty – powiedział nam radny Ireneusz Nitkiewicz.

 

Koalicja PO – SLD w kadencji 2010-2014 rozpadła się na kilka miesięcy przed wyborami. Tematem, który znacząco poróżnił koalicjantów było utworzenie ZIT z Toruniem.