Bydgoska firma często jest przedstawiana jako symbol sukcesu gospodarczego, część polskich samorządowców najchętniej nie pozwoliłoby jej na start w przetargach. Dla kilku polskich miast PESA jest bowiem nierzetelnym wykonawcą. Pojawiają się coraz częściej głosy o trudnym czasie przed bydgoską firmą.
W kilku przetargach ogłaszanych przez polskie samorządy starano się wyeliminować PESA, poprzez wybór wymogów, których bydgoska fabryka nie spełnia. Po interwencjach polityków samorządowcy się uginali, bywały jednak też spory, które musiał rozstrzygnąć sąd.
Tak też było w przypadku przetargu ogłoszonego przez MPK w Krakowie na zakup 35 tramwajów. Swoją ofertę w tym przetargu złożyła PESA na kwotę 427,425 mln zł. Okazała się ona najbardziej atrakcyjną ofertą, ale MPK jeszcze przed zakończeniem przetargu zdecydował się wykluczyć bydgoską firmę, za powód podając złe doświadczenia z poprzedniego zamówienia. Po stronie PESA stanęła Krajowa Izba Odwoławcza oraz Sąd Okręgowy. Kilka dni temu ku zaskoczeniu władz Krakowa PESA nagle wycofała swoją ofertę. Wygrany przetarg zakładał opcję rozszerzenia zamówienia o kolejne 15 tramwajów, do łącznie 50. Sposób wycofania się z oferty może wpłynąć na postrzeganie PESA przez inne samorządy, nie mówiąc już o tym, że sam Kraków nabierze jeszcze większej niechęci do potencjalnej współpracy z bydgoską firmą.
Kraków był niechętny wobec PESA z powodu zamówienia realizowanego w ramach poprzedniej perspektywy finansowej. Zgodnie z ustalonym przez Unię Europejską harmonogramem tramwaje powinny być odebrane i przetestowane przez odbiorców do końca 2015 roku. Nie wywiązanie się z tego terminu mogło zakończyć się utratą dofinansowania unijnego dla samorządów. Po interwencji Ministerstwa Rozwoju UE zgodziła się na ,,przymknięcie oka”. Kilka polskich miast tramwaje otrzymało z opóźnieniem – w przypadku Bydgoszczy konieczne było opóźnienie o pół miesiąca otwarcia nowej linii tramwajowej do Fordonu, największej inwestycji tramwajowej w Polsce po 1989 roku (tramwaje zakupiono w ramach tego samego projektu unijnego). Bydgoski samorząd powstałe opóźnienia potraktował pobłażliwie, ale Kraków nie zamierzał przymykać oka i zażądał 26 mln zł kar.
Kolos na glinianych nogach
Kary za niezrealizowane w terminie zamówienia na PESA ciążą do dzisiaj. Do tej pory o kłopotach PESA można było usłyszeć bardziej nieoficjalnie od pracowników. Kilka dni temu Miłosz Węglewski na łamach Newsweeka sugeruje, że rezygnacja z realizacji zamówienia dla Krakowa ma związek z kondycją PESA.
Eksperci są zdania, że największy w kraju producent pojazdów szynowych nie ma pewności, czy znajdzie pieniądze na zrealizowanie takiego zamówienia. Bo od dłuższego czasu ma straty zamiast zysków, a banki nie palą się już do udzielania mu kredytów – pisze Miłosz Węgłowski na łamach Newsweeka. Opisuje on również możliwe scenariusze dla PESA: przejęcie przez kapitał z Zachodu albo Chin lub konsolidacja z innym producentem taboru Newagiem do spółki z podległym państwu Polskim Funduszem Rozwoju.
Wszystko wskazuje na to, że mamy póki co największy problem z utrzymaniem płynności finansowej, stąd też kluczowe decyzje dla PESA będą musiały zapaść w najbliższym czasie.