Z żużlem tak źle nie było nigdy

Fot: Paweł Zielke

Wczoraj zakończyły się lekkoatletyczne Mistrzostwa Europy U23, które dla Bydgoszczy są na pewno wielkim sukcesem. Tego dnia pojawiły się jednak informacje, że prawie pewny jest spadek żużlowców Polonii Bydgoszcz do najniższej klasy rozgrywkowej. Taka sytuacja nakazuje zastanowienie się czy praktykowana przez lata formuła sportowych spółek komunalnych ma szansę długofalowego bytu.

Dzisiaj Polonia Bydgoszcz jest prywatną spółką Władysława Golloba, dla którego spadek raczej zbyt komfortową sytuacją nie będzie. Czy sportowo zawinił? O tym będą zapewne teraz rozprawiać znawcy żużla. Droga pochyła dla bydgoskiej Polonii zaczęła się już jednak dawno, stąd też na problem należy patrzeć z dłuższej perspektywy. Przez lata była to spółka komunalna, w której bydgoscy podatnicy zapewniali działaczom wypłatę pensji i specjalnie się o swój byt nie musieli bać. Na przestrzeni tych wielu lat dochodziło do różnych wojennej wewnętrznych, współfinansowanych przez podatników. Osoby, które te spory relacjonowały zapewne mogłyby dzisiaj wydać nawet o tym książkę. Była to jednak dla klubu droga do upadku. Przypomina mi się pewna komisja Rady Miasta, na której działacze wręcz błagali o pieniądze z miasta, przy tym pytani o jakiś biznesplan na przyszłość, tylko rozkładali ręce. Zakup Polonii przez Władysława Golloba nastąpił jak z klubem było już bardzo źle – gdyby dzisiaj zamiast o spadku, można by pisać o awansie, to zapewne okrzyknęlibyśmy go cudotwórcą. Cuda jednak zazwyczaj zdarzają się rzadko.

 

Zupełnie inaczej wyglądały losy piłkarskiego Zawiszy, który na przełomie XX i XXI wieku dotknął dna jakim była V liga – wtedy zapewne nikt nie przeczuwał, że może być jeszcze gorzej. Po wycofaniu się wojska z Zawiszy grupa pasjonatów zawiązała Stowarzyszenie Piłkarskie, które przez kolejne lata starało się pracą społeczną sprawić, aby ten klub z tradycjami ponownie powstał. W 2008 roku udało się wywalczyć awans do II ligi. Rok później zawiązano spółkę z udziałem miasta, gdzie Stowarzyszenie miało mniejszościowe udziały (uzasadnione było to faktem, iż Bydgoszcz zainwestowała pieniądze publiczne). Zaczęły się jednak dość szybko wewnętrzne tarcia, gdy kibicom nie podobała się rozrzutność desygnowanego przez polityków prezesa, który dość dużo pieniędzy przeznaczył na reklamę w jednej z firm. Po jego zmianie sytuacja się poprawiła i Zawisza awansował do I ligi, wówczas postanowiono sprzedać większościowe akcje klubu Radosławowi Osuchowi, którego byt w Zawiszy zakończył się nieprzyznaniem licencji i spadkiem do B-klasy. Tutaj doszło zatem do takiej sytuacji, iż najpierw klub odbudowali działacze społeczni, później został on przekształcony w spółkę komunalną, aby na końcu w dość kontrowersyjnych okolicznościach go sprywatyzować.

 

Patrząc z perspektywy zauważymy pewien konflikt interesu jeżeli chodzi o Radosława Osucha, który trudnił się również działalnością menedżera piłkarskiego. Dodać trzeba, iż prywatyzacja odbyła się na bardzo preferencyjnych warunkach, gdyż nowy większościowy właściciel zyskał gwarancje wpływów pieniędzy z miasta.

 

W Bydgoszczy mamy jednak też dość dobrze funkcjonujące kluby siatkarskie i koszykarskie, które radzą sobie z sukcesami w najwyższych klasach rozgrywkowych. Są one jednak obecnie własnością firm, które w oparciu o sport chcą również rozwijać swoją markę. Mówiąc krótko – w interesie właścicieli jest, aby funkcjonowały one jak najlepiej. Tutaj trzeba przyznać, iż te prywatyzacje w Bydgoszczy się udały.

 

Dotychczasowe nauczki sprawiają, iż do ponownego tworzenia spółek z udziałem Miasta Bydgoszczy raczej powinniśmy patrzeć z dystansem, bowiem taka forma zarządzania sportem wyczynowym się nie sprawdziła. Budzi ona zawsze pokusę, aby obsadzać stanowiska kierownicze z klucza politycznego, zaś prezesi mając zapewnione pensje od podatników, nigdy nie będą aż tak zmotywowani do działania biznesowego, gdyby były to kluby całkowicie prywatne. Zapewne jednak forma spółek komunalnych będzie kusić, bowiem zawsze znajdą się podmioty, które wyczują wokół takiego klubu dobry interes.

 

Dzisiaj należy zatem zadawać sobie pytanie – jak odbudowywać bydgoski sport? Na szczęście w przypadku A-klasowego Zawiszy i II-ligowej Polonii raczej nikt poważnie nie będzie rozważał ponownego tworzenia spółek komunalnych. Jak pokazuje historia Zawiszy, opierając się o siły społeczne można ten klubo odbudować.