Kapłan rozstrzelany przed fordońskim kościołem czeka na ogłoszenie błogosławionym



2 października 1939 pod frontowym murem barokowego kościoła w Fordonie stanął ks. Józef Szuman, naprzeciwko niego zabójcy z Selbstschutzu, którzy chwilę później oddadzą w kierunku bezbronnego kapłana strzały. Ostatnim tchnieniem wykrzyczy on jeszcze – „Niech żyje Chrystus Król! Niech żyje Polska!”.

W 2015 roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny II grupy polskich męczenników z okresu II wojny światowej. Na czele czekających na uznanie błogosławionymi męczennikami za wiarę, stoi ks. Józef Szuman. Przypomniał o tym w piątek ks. Jarosław Wąsowicz, który na spotkaniu zorganizowanym w Bydgoszczy przez kibiców Zawiszy, pytany był również o to w jaki sposób pełni swoją posługę. Ks. Wąsowicz posiadający tytuł doktora przyznał, że zajmuje się również badaniami dotyczącymi męczeństwa kapłanów w okresie II wojny światowej. Przy tej okazji postanowił bydgoszczanom przypomnieć, że właśnie ks. Szuman czeka na wyniesienie.

 

Ksiądz Józef Szuman wywodził się z toruńskiej rodziny o patriotycznych rodowodzie. Po ukończeniu seminarium i pracy duszpasterskiej, w czerwcu 1932 roku został mianowany proboszczem w parafii pw. św. Mateusza w Stargardzie, niedaleko Gdańska.

 

Po przejęciu kontroli nad Pomorzem przez Niemców, w dniu 5 września 1939 roku niemiecki starosta nakazał mu opuszczenie Stargardu, obawiając się, że jego autorytet będzie osłabiał jego władzę. Z publikacji Instytutu Pamięci Narodowej wynika wprost, że niemiecki starosta miał powiedzieć, iż ,,obaj nie mogą rządzić jednym miastem”. Te słowa mają podkreślać jak ważną rolę odkrywało w tamtym okresie w społeczeństwie duchowieństwo.

 

„Kochana Moja Siostrzyczko. Piszę słowa te na wszelki wypadek, może jako ostatnie do Ciebie. Niech Ci Bóg błogosławi w dalszym życiu […]. Wiedz, że brat Twój byłby szczęśliwy, gdyby mi było danem umrzeć za Wiarę i Ojczyznę. Lecz proszę Boga, by męka długo nie trwała, bom słaby fizycznie i nerwy mam stargane” – pisał do swojej siostry ks. Szuman.

 

Kapłana ze Stargardu wygnano siłą, dlatego udał się do Fordonu, gdzie proboszczem był jego przyjaciel ks. Józef Szydzik. Okazało się, że ks Szydzik był po jego przybyciu już aresztowaną, dlatego ks. Szuman postanowił przejąc jego obowiązki duszpasterskie, sprzeciwiając się zakazom. Ks. Szydzik niedługo później zmarł po zastrzyku śmierci jaki otrzymał od niemieckiego lekarza.

 

Księdza Józefa Szumana postanowiono natomiast ukarać poprzez publiczną egzekucję.