Mecz z Krajną Sępólno Krajeńskie przyniósł Zawiszy Bydgoszcz awans do V ligi. Był to jednak dla klubu również dzień upokorzeń, spowodowanych kontrowersyjną interwencją policji, w trakcie której próbowano zatrzymać piłkarzy, sam incydent zaś uderzył w wizerunek klubu. Ponadto po meczu uzbrojeni po zęby policjanci w dużej grupie ujęli trenera na jednej ze stacji benzynowej, gdyż rzekomo odpalił gdzieś w polu race.
Wszystkie te zdarzenia mogły się skończyć źle, gdyby doszło do eskalacji konfliktu. Do tego na szczęście nie doszło. Nie robi się jednak nic, aby tego typu zdarzeń nie było już w przyszłości. O incydentach z Sępólna po prostu wszyscy zapomnieli.
Po ostatnim gwizdku sędziego piłkarze i kibice na murawie stadionu w Sępólnie Krajeńskim chcieli świętować awans do V ligi. Nie była to impreza masowa, gdzie takie zachowanie byłoby kategorycznie zabronione. Bez ostrzeżenia wpadli policjanci, co wywołało chaos, na bieżnie sępoleńskiego stadionu spadła odpalona raca, która mogła doprowadzić do zniszczenia infrastruktury stadionu. Kilka dni temu w jednej z publicznej wypowiedzi, gdy chciano skrytykować powrót Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawiszę na stadion przy ulicy Gdańskiej, padł jako argument rzucenie racy na bieżnie stadionu w Sępólnie, jako przykład spowodowanego bezpieczeństwa, co uderza w wizerunek bydgoskiego klubu. Ustawa o przymusie bezpośrednim wymaga przed użyciem oddziałów zwartych wymaga wydania ostrzeżenia, czego tutaj nie uczyniono. Skoro nie ma jednak presji opinii publicznej i parlamentarzystów, to takich istotnych szczegółów, raczej nigdy nie wyjaśnimy. Podejrzewam, że większość policjantów obecnych w Sępólnie, nie była z powodu swojego przydziału zadowolona, ktoś jednak wydał dyspozycję, aby wysłać tak duże siły z Bydgoszczy na Krajnę, choć przez cały sezon do żadnych incydentów nie dochodziło – do czasu pojawienia się policjantów z tarczami.
Posłowie, w szczególności PiS-u, o Zawiszy pamiętają, gdy można się wokół sukcesu Zawiszy ogrzać. Tuż po awansie do V ligi okazję do pokazania wykorzystał poseł Tomasz Latos. Szkoda już tylko, że nie miał odwagi zwrócić uwagi ministrowi Brudzińskiemu, że autorzy sukcesu wokół którego chciał się ogrzać, zostali w tak skandaliczny sposób potraktowani przez policjantów. Oglądając nagrania z ujęcia trenera Łukomskiego, można odnieść wrażenie, że zatrzymywany jest jakiś bandyta.
{youtube}zwJs9LvH3OQ{/youtube}
Obawiam się, że bez zdecydowanego zainteresowania tym co wyprawia prewencja z Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy, do tego typu incydentów może dochodzić dalej. Za chwilę ruszy nowy sezon. Dlatego trzeba jasno to powiedzieć, że jeżeli akcja z Sępólna się powtórzy i pojawi się wiele wątpliwości dotyczących stosowania procedur – to współodpowiedzialni tego będą milczący parlamentarzyści.