Piekutowski o deglomeracji. To działanie pod publiczkę



Fot: Paweł Zielke

Pomysł na deglomeracje instytucji państwowych, czyli przeniesienie ich z Warszawy do mniejszych miast, w celu ożywienia ich gospodarczo, ma ogłosić w niedzielę wicepremier Gowin. Zdaniem eksperta Nowej Konfederacji Jaremy Piekutowskiego, małe i średnie miasta potrzebują wsparcia w rozwoju, ale idea deglomeracji to tylko działanie pod publiczkę, które nie przyniesie większych efektów.

 

Czy faktycznie przeniesienie na przykład – jak sugeruje Komorniczak – Komisji Nadzoru Finansowego do Gorzowa Wielkopolskiego – spowoduje nadanie temu miastu unikatowego kierunku rozwoju i zaczną tam ściągać centrale banków? Śmiem wątpić. Intensywny rozwój biznesu w Warszawie nie jest przede wszystkim spowodowany bliskością urzędów centralnych, z którymi większość firm ma na co dzień niewiele do czynienia. Biznesmeni od lat ściągają do Warszawy dlatego, że to miasto o znakomitej infrastrukturze, niezłym transporcie publicznym, doskonałym systemie kształcenia kadr, łatwym dostępie do usług wysokiej jakości – pisze w ,,Nowej Konfederacji” Jarema Piekutowski – Owszem, zrównoważenie rozwoju w Polsce i wzmocnienie mniejszych ośrodków jest potrzebne. Jednak małym miastom przede wszystkim potrzebny jest rozwój gospodarczy, rozsądny rozwój infrastruktury (zwłaszcza odbudowa niszczonego przez wiele lat transportu publicznego), poprawa jakości edukacji. A jeśli już mówimy o decentralizacji, powołując się na federalne Niemcy, to czemu przenosić urzędy centralne, zamiast wzmocnić samorządy? Znaczą one w Niemczech dużo więcej niż faktycznie rozproszone instytucje centralne. W raporcie o Polsce średnich miast prof. Śleszyński wskazuje zresztą wiele rozwiązań, które mogłyby wesprzeć mniejsze ośrodki (zmiany administracyjne, rozwój transportu). Niestety, rządzący na razie wybrali spośród nich tylko to, które jest szczególnie skuteczne marketingowo – a realnie już niekoniecznie.

 

Jeżeli zatem przyjmiemy punkt widzenia Piekutowskiego, to z punktu widzenia rozwoju gospodarczego Bydgoszczy ważniejsza będzie chociażby budowa drogi ekspresowej S-10, czy odbudowa zniszczonego przez lata transportu publicznego. W ostatnich dwóch dekadach doszło do zamknięcia wielu kilometrów linii kolejowych łączących Bydgoszcz chociażby z Kcynią. Dzisiaj natomiast dużym problemem dla rozwoju gospodarczego w Bydgoszczy jest brak pracowników. Przywrócenie połączeń kolejowych z gminami z obszaru funkcjonalnego, na pewno zwiększyło by potencjał pracowniczy Bydgoszczy.