Tak się zbiegło, że 155 urodziny Romana Dmowskiego przypadły w dniu, w którym w Sejmie byliśmy świadkami gorszących wokół lotów marszałka Kuchcińskiego, wzajemnego oskarżania polityków dwóch największych o nadużywanie przywilejów.
Jedni oskarżali marszałka Kuchcińskiego o loty do Rzeszowa oraz zabieranie na pokład osób nieuprawnionych, inni przypominani ile latał premier Donald Tusk oraz prezydent Bronisław Komorowski. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że żadna z formacji nie poczuła w sobie krzty przyzwoitości, aby uderzyć się w pierś. Przekazy partyjne ograniczają się do pokazywania – tamci są gorsi od nas!
Gdyby jednak takie nadużywanie przywilejów przydarzyło się tak wielkiej postaci jak Romanowi Dmowskiemu, niedługo po konferencji wersalskiej, to czy byśmy mu to wybaczyli? Nie ma sensu odpowiadać na to pytanie, bo Dmowskiemu takie coś by się nie przydarzyło. Maria Nikleiwczowa w ,,Wspomnieniu o Romanie Dmowskim” wspomniała, że gdy Dmowskiemu będąc ministrem spaw zagranicznych, raz zdarzyło się skorzystać z samochodu służbowego w innym celu niż urzędowym, to zapłacił za benzynę. Jakie to jest to jest inne podejście od naszych współczesnych polityków, którzy o zwrocie kosztów zaczynają myśleć dopiero po skandalu medialnym. Po takich małych rzeczach możemy jednak dostrzec postać wielką.
Amen