W konsultacjach wobec prawa wszyscy powinni być równi, nawet faryzeusze (opinia)

Czy naprawdę największym problemem bydgoskiego Kościoła jest parkowanie przy katedrze (dojazd jest wbrew temu co niektórzy wypisują)? Czy jest to dzisiaj największe wyzwanie duszpasterskie? Można odnieść wrażenie, że poziom żenady został już dawno w tej sprawie przekroczony.

 

Sprawa wraca po zaangażowaniu się w temat toruńskiego radia, czego następstwem jest zbierana od kilku dni przez Akcję Katolicką petycja do prezydenta i Rady Miasta o zmianę decyzji. Problem jednak w tym, że wchodząc na stronę z petycją przeczytać możemy stwierdzenie, że ruch wokół katedry ograniczono bez konsultacji z mieszkańcami, co jest przecież ewidentną nieprawdą. W petycji czytamy, że mogą nie dojechać karetki albo straż pożarna, są to służby które akurat najmniej przejmują się organizacją ruchu w przypadku gdy trzeba pilnie interweniować.

 

Konsultacje społeczne natomiast się odbyły, szeroko o nich rozpisywały się niemalże wszystkie media. Wywołały one zainteresowanie społeczników, a także restauratorów. Każdy kto chciał mógł wyrazić swoją opinie. Z racji odbywania się ich w kilku etapach, było na zabranie głosu, aż kilka miesięcy. Wówczas jednak ani Kuria, ani Akcja Katolicka w sprawie się nie wypowiedziała.

 

Dopiero w momencie, gdy nowa organizacja wchodziła w życie głos zabrał biskup Jan Tyrawa, który porównał do ograniczania wolności Kościoła. W takiej atmosferze trudno o konstruktywną dyskusję, choć w mojej opinii bardzo by się ona przydała. Szanujące się miasto ze społeczeństwem obywatelskim nie może robić wyjątków, tylko dlatego, że ktoś postanowił iść na eskalację, nawet gdyby był to starożytni uczeni w piśmie, w Ewangelii nazywani faryzeuszami, którym godność nie pozwalała do brania udziału w konsultacjach razem z ,,celnikami i grzesznymi”. Dlatego uważam, że prezydent, ani wojewoda nie powinni ulegać budowanej obecnie presji.

 

Dziwi mnie jedynie zaangażowanie części organizacji katolickich w góry przegraną sprawę, bo niestety za działaniami biskupa nie racjonalnych argumentów. W praktyce będzie to skutkować odwracaniu się kolejnych środowisk od Kościoła, którego największym problemem jest problem parkingowy. Tych organizacji zabrakło jednak kilka miesięcy temu, gdy biskup nie raczył odpowiedzieć na petycję kilkunastu tysięcy osób w obronie ks. Kneblewskiego albo na petycje w sprawie przyszłości Wiatraka. Atmosfera w tej organizacji robi się coraz gorsza, stąd też współczuję ,,działaczom katolickim”, którzy muszą udawać, że tego nie widzą.  Nie mówiąc już o tym, że Kuria nie wyjaśniłą do dzisiaj na jakiej podstawie mianowao nowego proboszcza (w miejsce ks. Kneblewskiego) przed rozpatrzeniem rekursu przez Stolicę Apostolską, gdy zapisy prawa kanonicznego wskazują, że tego uczynić nie można. To są sprawy znacznie ważniejsze od parkowania pod Kurią.

 

Inowrocławska przestroga

W 2007 roku na wniosek radnego Jacka Tarczewskiego (obecnie doradca wojewody) Rada Miejska w Inowrocławiu uchwaliła, że księża mogą parkować w strefie płatnego parkowania bezpłatnie. Przywilej ten nie uchował się jednak zbyt długo, bowiem najbardziej oburzyli się nim duchowni, którzy wezwali samorządowców do cofnięcia im przywileju, o który nigdy nie prosili. Niesmak pozostaje do dzisiaj, warto wziąć sobie lekcję z tej historii.