Za tydzień będziemy współdecydować o przyszłości Europy

Fot: European Union, 2019

Wyniki przyszłotygodniowych wyborów do Parlamentu Europejskiego wydają się bardzo ciekawe, bowiem wszystko wskazuje, iż w Unii Europejskiej może dojść do zmiany dyskursu politycznego. W Polsce możemy tego nie zauważać, bowiem kampania wyborcza skupia się głównie na sporach wewnętrznych. Tydzień przed wyborami to dobry czas na podsumowanie kampanii również regionalnie, bowiem tak naprawdę główny czas kampanii już za nami.

 

Według europejskiego sondażu Poll of Polls przewaga chadeków z EPP nad sojaldemokratami z S&D stopniała do kilkunastu mandatów, na dodatek EPP nie może być pewne dalszej współpracy z Fideszem Wiktora Orbana. Nie jest zatem powiedziane, że to EPP będzie odgrywać przez kolejne pięć lat pierwsze skrzypce, ale być może Europa będzie bardziej lewicowa przy bliższej współpracy S&D z ALDE i premierem Francji Emmanuelem Marconem. W takim wypadku przewodniczącym Komisji Europejskiej mógłby zostać desygnowany przez S&D Frans Timmermans.

 

W Polsce o europejskim aspekcie wyborów jednak zbytnio się nie mówi, bardziej wybory do Parlamentu Europejskiego są traktowane jako walka o ,,pole position” przed jesiennymi wyborami do parlamentu krajowego. Zwycięzca rywalizacji PiS-u z Koalicją Europejską będzie miał lepszą pozycję wyjściową w wyścigu o rządy w Polsce. Najbliższe wybory pokażą także na ile liczące te dwa duże bloki polityczne będą musiały się liczyć z blokami chcącymi przejąć bardziej radykalne elektoraty – Wiosną i Konfederacją.

 

Sama kampania w Polsce jest dość specyficzna i opiera się tak naprawdę na kilku narracjach. Z jednej strony Koalicja Europejska kreuje się jako obrońce obecności Polski w UE, jednocześnie sugerując, że zwycięstwo PiS doprowadzi do wyjścia naszego kraju z Unii. Prawo i Sprawiedliwość natomiast podkreśla swoją proeuropejskość, proponując nawet zapisanie obecności Polski w UE konstytucyjnie. Proeuropejskość PiS z kolei stara się wykorzystywać Konfederacja, chcąc pozyskać bardziej radykalny, w tym antyunijny elektorat. Z kolei Koalicja Europejska, aby nie pozwolić zbytnio rozwinąć skrzydła Wiośnie przyjęła narrację w kierunku środowisk LGBT i częściowo antyklerykalną. Widać to doskonale lokalnie ,gdzie prezydent Bydgoszczy objął patronat nad Marszem Równości. PiS nie pozostaje dłużny i odpowiedzi podkreśla, że będzie bronić konserwatywnego modelu polskiej rodziny. Do tego dochodzą wątki poboczne, które również mogą mieć wpływ na wynik wyborów – z jednej strony film braci Siekielskich o problemie pedofilii w Kościele, Konfederacja z kolei stwarza problemy partii rządzącej grając kartą roszczeń żydowskich i amerykańskiej ustawy 447.

 

Regionalnie można powiedzieć, że dzieje się na tyle niewiele, iż za jedną z głównych aktorek tej kampanii można uznać pogodę. Kilka deszczowych dni sprawiło, że kampania wręcz stawała w miejscu. Kandydaci mający szansę na mandaty dość duże pieniądze zainwestowali w outdoor, koszty kampanii w kujawsko-pomorskim można liczyć w milionach złotych. Widoczny jest też element kampanii bezpośredniej i spotkań z wyborcami, co jest pozytywnym aspektem.

 

Ubolewać można tylko, iż poza dużymi dawkami emocji dla elektoratów, w kwestiach opisywanych wcześniej, ta kampania nie wnosi właściwie nic merytorycznego. Jedyną rzeczą jaką dostrzegłem to jest postulat europosła Kosmy Złotowskiego, aby podjąć działania na rzecz awansu Bydgoszczy w sieci TEN-T do pozycji węzła sieci bazowej. Osiągnięcie tego celu będzie wymagało współpracy na różnych szczeblach, zarówno samorządowym, rządowym, ale też aktywności posłów do Parlamentu Europejskiego. Wspomnieć warto też o debacie zorganizowanej przez ekologów z WWF, która traktowana była od samego początku jako ,,niszowe wydarzenie” (zainteresowały się nią bodajże tylko 3 redakcje), wyrosła do rangi kluczowej w tej kampanii wyborczej. Wypowiedź kandydata Koalicji Europejskiej Sylwestra Jankowskiego z Zielonych, skomentował nawet wiceminister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Jankowski wyraził swój sprzeciw dla wspierania przez Unię Europejską kaskadyzacji Wisły. Co istotne do dzisiaj z tymi słowami nie polemizował żaden inny kandydat Koalicji, przez co możemy uznać to za stanowisko tej formacji, choć pozostał jeszcze tydzień do wyborów.

 

Będąc bardziej precyzyjnym, to właściwie pozostało jeszcze tylko pięć dni, po uwzględnieniu ciszy wyborczej.