Bydgoszcz będąca ósmym co do wielkości miastem w Polsce dysponuje piłką nożną dopiero na poziomie IV ligi. Są dyscypliny sportu, w których powodzi nam się lepiej, ale ambicje Bydgoszczy są mam nadzieje przynajmniej na piłkę nożną w I lidze, a najlepiej w Ekstraklasie. Wśród bydgoskich klubów, największą determinację do powrotu na szczyty wykazuje Zawisza.
W najbliższym sezonie Bydgoszcz będzie miała aż trzy klubu w IV lidze, spadkowicza Chemika, BKS oraz beniaminka Zawiszę. Będzie to zatem dość ciekawy sezon w Bydgoszczy.
Szczególne uznanie należy się Zawiszy, klubowi który powstał z popiołów rozpoczynając drogę od B klasy, aby po trzech awansach z rzędu wrócić na szczebel IV-ligowy. Teraz będzie już dużo trudniej, ale zadam pytanie jak nie Zawisza, to kto awansuje do Ekstraklasy? Chemik mając większą życzliwość ze strony miasta, awansując do III ligi rozpoczynał walkę o utrzymanie. Ostatnie lata to taki ping pong Chemika pomiędzy III i IV ligą.
Zawisza natomiast już raz się przecież odrodził, gdy 2008 roku prowadzony społecznie klub awansował do zreformowanej II ligi, a później było już z górki aż do Ekstraklasy. Trzy lata temu było już znacznie trudniej, gdy trzeba było rozpocząć od zera, przy niesprzyjającej polityce ratusza, gdy dla Zawiszy nie było miejsca w Bydgoszczy. Pamiętam na Facebook-u złośliwe komentarze ,,B-klasowy Zawisza Potulice”. Co trzeba jednak pamiętać, również włodarze innych bydgoskich klubów nie chciały Zawiszy na swoich obiektach. Rękę do bydgoskiego klubu wyciągnął tylko Dąb Potulice i to należy docenić. Rok temu powstał Zawisza Business Club, inicjatywa która sprawiła, iż klub w większym stopniu zaczął wspierać biznes. Mówiąc o Zawiszy głównie wskazuje się zespół seniorów, ale trzeba też pamiętać, że Zawisza Bydgoszcz to także szkolenie dzieci i młodzieży, na co również klub musi pozyskiwać budżet.
Dostrzegam, że Zawisza znalazł się już na fali wznoszącej, ale przed nami dopiero najtrudniejsze sportowo lata, dlatego każde wsparcie się przyda. Jeżeli jako Bydgoszcz mierzymy w Ekstraklasę.
