W trzecim meczu po przerwie zimowej Zawisza Bydgoszcz pokonuje u siebie pewnie Sokoła Radomin. Wynik meczu był efektowny, ale nie było to łatwe spotkanie. Oba zespoły starały się grać rozważenie, przez co gra nie była też specjalnie widowiskowa.
Od początku meczu optyczną przewagę utrzymywał Zawisza, ale specjalnie nie przekładało się to na sytuację bramkowe. Niebiesko-czarni grali rozważnie w obronie, przez co goście nie mieli okazji do zagrożenia bramce Marcina Niwińskiego. Pierwsza bramka wpadła dopiero w 29 minucie, gdy do będącego w pole karne Patryka Straszewskiego zagrał Artur Cielasiński. Zarówno podanie, jak i przyjęcie przez Straszewskiego zasługują na pochwałę, w rezultacie Straszewski umieścił piłkę w bramce. Druga bramka padła tuż przed zejście na przerwę, po rzucie wolnym rozegranym przez Adama Wiśniewskiego, ponownie bardzo dobrze w polu karnym odnalazł się Straszewski, który drugi raz wpisał się na listę strzelców. Wątpliwości czy nie było spalonego miał sędzia liniowy, stąd też arbiter główny bramkę uznał dopiero po chwili zastanowienia się.
Po przerwie Zawisza nadal był w natarciu, w 51 minucie Patryk Kozłowski zagrywa do Pawła Kanika, który w polu karnym ograł bramkarza Sokoła Miłosza Szponikowskiego. Dziesięć minut później odpowiedzieli goście, po rzucie rożnym, perfekcyjnie zagraną piłkę w pole karne, umieszcza Krzysztof Marcinkowski nie dając szans Marcinowi Niwińskiego na obronę. Bramka kontaktowa dodała skrzydeł piłkarzom Sokoła, choć wynik dla gości nadal był dość trudny. Docenić należy jednak podjęcie walki do końca. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy, a dokładniej do Adama Wiśniewskiego, który strzałem zza pola karnego ustanowił wynik tego meczu.
Zawisza Bydgoszcz – Sokół Radomin 4:1 (2:0)
29 i 44 minuta – Patryk Straszewski
51 minuta – Paweł Kanik
Krzysztof Marcinkowski – 61 minuta
76 minuta – Adam Wiśniewski
Za tydzień Zawisza odpoczywa, bowiem z rozgrywek wycofał się Gryf Sicienko.