Gen: Spisjak (Węgry) o tym czy wirtualne szkolenia zastąpią w przyszłości stacjonarne

Gen: Spisjak (Węgry) o tym czy wirtualne szkolenia zastąpią w przyszłości stacjonarne

Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO z siedzibą w Bydgoszczy prowadzi obecnie szkolenie Resolute Support dla misji wojskowej w Afganistanie. To szkolenie oficerów różni się od poprzednich, bowiem odbywa się w dużej mierze zdalnie, co podytkowane jest pandemią COVID-19 na świecie. O tym czy taka forma szkoleń przyjmie się na przyszłość, rozmawia z szefem sztabu JFTC, a zarazem zastępcą dowódcy, węgierskim gen. Jozsefem Spisjakiem, Karolina Grzelska z JFTC.

Centrum Szkolenia Sił Połączonych w Bydgoszczy prowadzi aktualnie wirtualne szkolenie dla przyszłych członków misji w Afganistanie pod kryptonimem Resolute Support. Czym zasadniczo różni się to konkretne ćwiczenie od prowadzonych wcześniej?

JFTC prowadzi szkolenia Resolute Support (red.: RS) od wielu lat. Nasz kompleks w Bydgoszczy jest dobrze przygotowany do przyjęcia kilku tysięcy osób rocznie. Z powodu pandemii koronawirusa bieżący rok jest zdecydowanie inny. Proces przygotowawczy, jak również prowadzenie każdego szkolenia i ćwiczenia musiały ulec zmianie, co sprawiło, że nasza misja stała się większym wyzwaniem niż wcześniej. Obecne szkolenie RS doskonale ilustruje zmiany, które musieliśmy wprowadzić.

 

Najważniejsza różnica jest taka, że żołnierze nie mogli przyjechać do Bydgoszczy. Wszystkich uczestników, przyszłych członków sojuszniczej misji w Afganistanie, zaproszono do udziału w szkoleniu przygotowawczym, które odbywa się na NATO-wskich platformach szkoleniowych on-line, w tym na Połączonej Zaawansowanej Platformie Szkolenia Zdalnego (red.: ang. Joint Advanced Distributed Learning – JADL). Wszyscy uczestnicy biorą udział w pięciodniowym internetowym szkoleniu, przez wiele godzin dziennie i z wielu miejsc rozsianych po świecie – od Ameryki po Azję. W wyniku braku obecności szkolonych w Bydgoszczy, nie wykorzystujemy w pełni możliwości szkoleniowych naszego kompleksu, ani będących do dyspozycji narzędzi symulacyjnych. Zamiast tego, uczestnicy korzystają z materiałów dostępnych drogą elektroniczną, testów, forów dyskusyjnych czy też sesji pytań i odpowiedzi on-line prowadzonych „na żywo” z ekspertami, również z tymi, którzy aktualnie pracują w Afganistanie.

 

To oznacza, że by przeprowadzić aktualne ćwiczenie RS musieliśmy całkowicie zmienić formułę szkolenia przygotowawczego – z takiej, którą znamy na wskroś, którą budowaliśmy i rozwijaliśmy przez lata i dopracowaliśmy prawie do perfekcji, na coś, co można by określić mianem „terra incognita”, gdyż szkolenie przygotowawcze prowadzone w pełni w trybie zdalnym, było dla nas czymś kompletnie nowym. Jednakże majowa decyzja o organizacji szkolenia on-line, po tym, jak z powodu wybuchu pandemii odwołano szkolenie RS planowane na kwiecień, była jedyną, jaką mogliśmy podjąć. Musieliśmy stanąć na wysokości zadania i przedstawić przyszłym uczestnikom misji konkretną alternatywę, i to się udało.

 

Z czym musieliście się zmierzyć organizując to wyjątkowe wydarzenie?

W szkoleniu bierze udział 170 uczestników oraz 50 osób personelu wspierającego, w tym eksperci. Są u nas, ale tylko wirtualnie. Mimo, że wcześniej, w maju tego roku, już testowaliśmy NATO-wską platformę szkoleniową on-line podczas innego szkolenia przygotowawczego (red.: na rzecz Misji NATO w Iraku – NMI), to prowadzenie pełnego takiego szkolenia w sieci jest dla nas wciąż czymś nowym i wymaga sporo dodatkowej pracy. Poza tym, bieżące ćwiczenie RS stanowi znacznie większe wyzwanie niż majowe NMI – wtedy wyszkoliliśmy jeden zespół, a teraz mamy uczestników z trzech zespołów: Dowództwa RS i dwóch dowództw do spraw szkolenia, doradztwa i wsparcia – Północ i Zachód. To oznacza, że musieliśmy skoordynować trzy oddzielne części szkolenia, pamiętając, że niektóre elementy są wspólne dla wszystkich.

 

Przeprowadzenie tak skomplikowanego ćwiczenia nie należy do łatwych – trzeba zebrać ludzi z 23 państw i 10 stref czasowych, a następnie przekazać im całą zawartość szkolenia i niezbędne dane. Ponadto, ponieważ wszystko odbywa się w sieci, treści muszą być dokładnie sprawdzone – czasem trzeba je zmodyfikować, tak by mieć pewność, że żadne niejawne informacje nie wyjdą na zewnątrz. Oprócz tego, niektóre treści można przedstawić w formie prezentacji lub podręcznika, ale chcieliśmy również przeprowadzić część praktyczną. W przypadku aspektów kulturowych, gestów, czy też doskonalenia warsztatu doradcy współpracującego z afgańskimi partnerami i tłumaczami, praca bezpośrednia jest zdecydowanie bardziej efektywna. Poza tym im więcej się ćwiczy, tym człowiek jest bardziej naturalny w tym co robi.

 

Zespół szkoleniowy JFTC, razem z naszymi partnerami z misji RS i Sojuszniczego Dowództwa ds. Transformacji (red.: NATO Allied Command Transformation – ACT) ciężko pracował, by sprostać temu wyzwaniu. Wynik? Uczestnicy otrzymali pełen pakiet szkoleniowy, a dodatkowo ponad 80 wirtualnych sesji “na żywo”, w tym zdalne symulacje działań doradczych. To rozwiązanie pozwala naszym uczestnikom ćwiczyć, zadawać pytania i dzielić się wiedzą. Mogą również skorzystać z doświadczenia tych, którzy kiedyś służyli, bądź nadal służą w Afganistanie.

 

Jesteśmy dumni z tego, co udało nam się do tej pory osiągnąć, jednakże muszę podkreślić, że mimo, iż dokonaliśmy szeregu zmian, by szkolenie było jak najbliższe swojemu wyjściowemu formatowi, to nic w pełni nie zastąpi prawdziwego szkolenia, w którym żołnierze wspólnie szkolą się w JFTC, w Bydgoszczy.

 

Czy w związku z tym, że całe szkolenie odbywa się w sieci, jest ono bezpieczne?

Naszym zadaniem jest dostarczyć wszelkie możliwe rozwiązania, które uczynią szkolenie bezpiecznym. Agencja NATO ds. Komunikacji i Informatyki (red.: NATO Communications and Information Agency – NCIA), która wspiera JFTC w trakcie szkolenia, odgrywa tu kluczową rolę. Mamy mnóstwo wspólnych doświadczeń, np. w czerwcu br. JFTC było głównym ośrodkiem, tzw. Łącznikiem, w pełni zdalnego ćwiczenia pod kryptonimem CWIX. NCIA zapewniło niezbędną ochronę sieci, co pozwoliło setkom uczestników na przeprowadzenie tysięcy testów w bezpiecznym środowisku. W trakcie odbywającego się teraz ćwiczenia RS naszą główna platformą jest JADL, którą zarządza ACT. Sojusz pracował nad tą platformą przez lata i stanowi ona bezpieczną przestrzeń do prowadzenia kursów NATO. JADL wykorzystano również w maju br. podczas pierwszego szkolenia przygotowawczego prowadzonego przez JFTC dla członków NMI i okazała się być bardzo dobrym oraz bezpiecznym narzędziem.

 

Dlaczego ćwiczenie RS jest takie ważne? Czy ma ono faktyczny wpływ na sukces misji?

Bez wątpienia ma. Podczas szkoleń przygotowawczych do NATO-wskich misji uczestnicy jak na dłoni widzą pełen obraz swoich przyszłych obowiązków. Szkolenie RS wprowadza komplet informacji nt. historii Afganistanu, jego kultury i tradycji. Współpraca zaczyna się od wzajemnego zrozumienia. Już w Afganistanie nasi adepci będą przedstawicielami swoich krajów i NATO, będą reprezentować misję sojuszniczą przed swoimi afgańskimi partnerami i innymi Afgańczykami. Członkowie misji dogłębnie przygotowani w trakcie szkolenia przygotowawczego w JFTC będą jej wielkim atutem, ale brak znajomości realiów kulturowych u jednego z uczestników misji może narazić powodzenie jej całej na szwank.

 

Naszym zadaniem jest utrzymywanie standardów misji i szkoleń na wysokim poziomie, a także zminimalizowanie czasu niezbędnego żołnierzom do przystosowania się do pracy w nowym miejscu, tak, by mogli przystąpić do działań bezpośrednio po wylądowaniu w Afganistanie. Szkolenie przygotowawcze daje żołnierzom pełen obraz ich przyszłej misji, jej struktury, narzędzi i procedur, z których będą korzystać na miejscu, a przede wszystkim daje im możliwość spotkania z ludźmi, z którymi będą służyć zanim jeszcze wyjadą. RS to misja o charakterze wielonarodowym, więc czasem nawet komunikacja pomiędzy jej uczestnikami może stanowić wyzwanie. Powodem mogą być różnice kulturowe, ale także językowe – wszyscy wprawdzie posługują się językiem angielskim, ale każdy trochę inaczej. Szkolenie przygotowawcze jest odpowiedzią również na te wyzwania, gdyż pozwala przyszłym partnerom poznać się zanim rozpoczną wspólną służbę.

 

Aspekt integracji uczestników szkolenia to jedno z największych wyzwań wziąwszy pod uwagę restrykcje spowodowane pandemią. Robimy wszystko, by to zapewnić, między innymi poprzez pełen zakres wirtualnych sesji „na żywo”. Ale bądźmy szczerzy, mówiąc o integracji zespołu nic nie zastąpi kontaktu bezpośredniego.

 

Czy uważa pan jednak, że w przyszłości byłoby możliwe całkowite zastąpienie szkoleń odbywających się w JFTC na miejscu w Bydgoszczy, kursami on-line?

Zdecydowanie nie. JFTC prowadzi szkolenia przygotowawcze od samego początku swego istnienia. Przez te wszystkie lata udoskonaliliśmy nasze metody i dodaliśmy elementy, które są niezbędne w procesie szkolenia. Praca w małych grupach, wsparta pomocą ekspertów i Afgańczyków to doskonała sposobność, by zobaczyć jak naprawdę wygląda praca zespołowa.

 

Szkolenia on-line to dobre rozwiązanie na czasy kryzysowe, jak obecna pandemia. Robimy co w naszej mocy, by sprostać wyzwaniom, które przed nami stoją. Można powiedzieć, że takie szkolenia oszczędzają czas, pieniądze, a dzięki temu, że materiały szkoleniowe są dostępne na platformach internetowych można je przejrzeć w dowolnej chwili. Jednak trzeba pamiętać, że są bardzo ważne obszary, gdzie szkolenia stacjonarnego nie da się w żaden sposób zastąpić. Mówiłem już o tym wcześniej i powtórzę po raz kolejny: wartość kontaktu osobistego i interakcji są nie do przecenienia w szkoleniu przygotowawczym. To jest także informacja zwrotna, którą otrzymujemy od żołnierzy – dla nich korzystniejszą formą jest szkolenie stacjonarne.

 

W ramach osobistej dygresji powiem, że wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że żołnierze przyjeżdzający do JFTC na szkolenia stali się integralną częścią lokalnego krajobrazu. Są również ważną częścią kulturalnego i społecznego życia miasta. Ponadto, obecność żołnierzy biorących udział w naszych szkoleniach stanowi konkretny zastrzyk dla lokalnego biznesu, a tym samym dla lokalnej społeczności. Chociażby w 2019 roku odwiedziło nas 5500 osób, co przełożyło się na 46.000 noclegów i prawie 14 mln zł zapłaconych hotelom. I mówimy tu tylko o zakwaterowaniu. Pragnę zapewnić bydgoską społeczność, naszych sąsiadów, że żołnierze ponownie zagoszczą na ćwiczeniach w naszym mieście, kiedy będzie to w 100 % bezpieczne dla nas wszystkich.