W dniach od 1 do 22 lutego w Polsce odnotowano 15 przypadków śmiertelnych grypy oraz ponad 600 tys. zachorowań i podejrzeń zachorowań. Zdaniem ekspertów, gdyby szczepienia były bardziej powszechne, udałoby się znacznie zmniejszyć liczbę zachorowań nawet o 90%.
Obecnie najwięcej uwagi poświęca się koronowirusowi, którego w Polsce póki co nie stwierdzono, ale grypa i koronawirus dają podobne objawy. Lekarze i eksperci przestrzegają, aby nie bagatelizować objawów, bowiem lekceważona grypa może nieść ciężkie powikłania, a nawet jak pokazują statystyki, kończyć się śmiercią.
Zalecenia Ministerstwa Zdrowia są takie, aby w przypadku stwierdzenia objaw gdy nie przebywaliśmy w ostatnim czasie w Chinach lub we Włoszech, udać się do lekarza pierwszego kontaktu. Jeżeli natomiast przebywaliśmy w tych krajach, powinniśmy skontaktować się z Sanepidem.
Dzisiaj w Sejmie trwa nadzwyczajne posiedzenie poświęcone zagrożeniom koronawirusem. Do tej pory w Polsce nie stwierdzono żadnego przypadku, ale 121 osób z podejrzeniem przebywa pod opieką lekarzy w szpitalach, natomiast 237 poddanych jest kwarantannie domowej. Nadzorem epidemiologicznym objętych jest 3,6 tys. osób.
– Zakażenie wygląda różnie. Najczęściej chorują osoby starsze, bardzo rzadko dzieci. W około 80 procentach przypadków pacjenci tę postać infekcji przebywali w sposób łagodny, zapalenie płuc i duszność występowała u około 14 procent przypadków, u 5 procent występowała ciężka niewydolność oddechowa. Ryzyko zgonu związane z infekcją najwyższe było w grupie powyżej 80 roku życia – mówił z mównicy sejmowej minister zdrowia Łukasz Szumowski.