Przyłączył oficjalnie Bydgoszcz do Polski, a wcześniej zagroził wybuchem powstania na Pomorzu



O senatorze spod Tucholi, ministrze Leonie Jancie-Połczyńskim mówi się w dużej mierze dzięki ogromnej determinacji senatora Andrzeja Kobiaka. Pod koniec ubiegłego roku, trochę rzutem na taśmę przed 100. rocznicą powrotu Bydgoszczy do Polski, dzięki wsparciu kilku osób udało się wprowadził pod obrady Rady Miasta Bydgoszczy projekt nazwania jego imieniem południowego bulwaru od ronda Bernardyńskiego do ronda Fordońskiego.

Trudno jednak pisać o osobach zasłużonych w 100. rocznicę powrotu Bydgoszczy do Macierzy nie wspominając o Leonie Jancie-Połczyńskim, osobie która pełniąc funkcję wiceministra ds. byłej dzielnicy pruskiej, formalnie 22 stycznia 1920 roku włączyła Bydgoszcz do Rzeczypospolitej oraz do województwa wielkopolskiego.

 

Leon Janta-Połczyński urodził się w maju 1867 roku w Wysokiej pod Tucholą, gdzie jego rodzina posiadała majątek ziemiański. Ród Janta-Połczyńskich miał w tej części Pomorza silną pozycję nawet w okresie pruskim, Janta-Połczyński cechowali się natomiast wysokim patriotyzmem. W XIX wieku dziadek Leona Józef ufundował pomnik św. Jana Nepomucena, który cieszył się szczególnym kultem w Europie Środkowej (do dzisiaj zagadkę budzi tak duża liczba jemu poświęconych pomników w Polsce, chociażby nad Brdą obok Katedry bydgoskiej). Ojciec Leona Adam Janta-Połczyński zasłynął jako obrońca interesów Polaków oraz polskiego kupiectwa, był wybrany jako poseł do Reichstagu. Leon kontynuował zatem dzieło swoich ojców, jemu przyszło być w sile wieku w okresie, gdy Polska niepodległość odzyskała, a później już jako minister rolnictwa (w latach 1930-1932) oraz senator w II Rzeczypospolitej brać udział w dziele odbudowy polskiej państwowości.

 

Próbował zorganizować powstanie

Po wybuchu I wojny światowej Leon Janta-Połczyński zaangażował się w międzypartyjny komitet na rzecz sprawy polskiej w Pomorzu Gdańskim, który skupiał polityków polskich różnych opcji. W listopadzie został wybrany na Polski Sejm Dzielnicowy w Poznaniu. W styczniu 1919 roku w Paryżu rozpoczęła się konferencja pokojowa, która na okres lutego i marca przysłała na ziemie będące przedmiotem sporu polsko-niemieckiego Międzysojuszniczą Misję, w celu zbadania nastrojów. Leon Janta-Połczyński – Przeciętny amerykański polityk o Polsce wiedział niewiele, o Wielkopolsce jeszcze mniej Dlatego przyjazd delegacji zagranicznych był bardzo ważny. Postanowił wykorzystać to Leon Janta-Połzyński, który przybył do Poznania – wyjaśniał senator Andrzej Kobiak, podczas konferencji jaką zorganizowaliśmy z okazji 100 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości (9.11.2018). Janta-Połczyński próbował przekonywać Amerykanów, aby w planie Wilsona dla pokoju światowego, granice Polski ustalić nie tylko w oparciu o przynależność etniczną, ale też takie rzeczy jak siła gospodarcza ludności, kultura i patriotyzm. Janta-Połczyński miał wprost zapowiedzieć wybuch powstania na Pomorzu, które mogłoby objąć także Bydgoszcz, informując o zgromadzonej broni oraz gotowych do walki powstańcach. Jak wynika z opracowań Janta-Połczyński miał mieć pod bronią około 4 tys. potencjalnych żołnierzy w ramach Organizacji Wojskowej Pomorza Polaków.

 

Zdaniem niektórych był to ważny argument za przyznanie Pomorza Polsce. Trzeba to myślenie traktować jednak poważnie, bowiem wybuch Powstania Wielkopolskiego w Paryżu był odbierany raczej negatywnie, stąd też za sukces wspomnianej wcześniej misji sojuszniczej było doprowadzenie do zawieszenia broni 16 lutego 1919 roku – rozejm w Trewirze. Uczestnicy konferencji pokojowej mieli na głowie nie tylko punkty zapalne w Polsce, ale chociażby niesforne działania Włochów, którym zamarzyło się zajęcie Konstantynopolu. Z tego powodu, gdzie tylko było to możliwe, starano się unikać ognisk konfliktów.

 

Wiceministrem ds. byłej dzielnicy pruskiej Janta-Połczyński został mianowany 18 stycznia 1920 roku, przez co 22 stycznia przyszło mu oficjalnie włączyć Bydgoszcz do Polski.