W poniedziałek gdy przypadł Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych rozpocząłem rozpocząłem publikowanie rozprawy z emocjami jakie towarzyszą wydarzeniom z lat 40 i 50., a także początku 60., które udzielają się do dzisiaj. Niektórzy twierdzą nawet, że kolejne pokolenia potomków uczestników tamtej wojny domowej, dalej w niej uczestniczą. Trwanie w takiej wojnie nie jest jednak niczym dobrym, stąd też pomysł na całą rozprawę.
W drugiej części chce się skupić na wcześniejszych wojnach domowych w dziejach Polski, których nie brakowało. Pierwszą część można przeczytać: ,,Kolejne pokolenie AK walczy z kolejnym pokoleniem UB” Czy jest to podział na kolejne pokolenia?
W tysiącletniej historii polskiej państwowości dochodziło do wielu konfliktów wewnętrznych, o których zbyt często się nie mówi, może właśnie dlatego, że okresy bratobójczych walk to nic chlubnego. Tematyka jest jednak bardzo bogata, bowiem w okresie średniowiecza zamachy w Europie były czymś powszechnym, służąc walce o władzę. Historycy w zamachu dopatrują się początków polskiej państwowości w legendzie o Popielu – jego następcą stał się Siemomysł, uznawany za pierwszego Piasta, ojciec pierwszego historycznego władcy Polski Mieszka I, oraz dziadek pierwszego polskiego króla Bolesława Chrobrego. W wydanej nie tak dawno książce ,,Zamachy na Piastów” Agnieszka Teterycz-Puzio ponad 200 stron poświęca walką wewnętrznym w Polsce z okresu od X do XIV wieku. W tym czasie doszło do rozbicia dzielnicowego, w ramach którego państwo Mieszka I zostało rozbite na księstwa, które prowadziły nawet ze sobą wojny. W XII wieku król Bolesław Krzywousty dla zachowania księstw w federacji powołał urząd princepsa (seniora), księcia zwierzchniego. Princeps bywał też przedmiotem zamachów, za ostatniego księcia sprawującego tę funkcję, uznaje się księcia Leszka Białego, który w 1227 roku został zamordowany pod Gąsawą na Pałukach. ,,Zbrodnia gąsawska” nie jest do dzisiaj w pełni wyjaśniona, nie możemy z pełną dokładnością nawet wskazać inicjatora tego zamachu, są jedynie podejrzenia. Jedna z teorii głosi, iż Leszek Biały miał zostać tylko porwany w jakimś celu politycznym, ale doszło do walki i przypadkowo zginął. Wspomnę tylko, że wśród podejrzanych są inni polscy książęta. W Marcinkowie pod Gąsawą znajduje się pomnik z Leszkiem Białym na koniu, z wbitą w plecy strzałą. Najprawdopodobniej w tym miejscu, raniony w plecy zmarł książę Leszek Biały. Jego śmierć przypieczętowała rozbicie dzielnicowe, bowiem od tego momentu, do ponownego zjednoczenia, mieliśmy do czynienia z niezależnymi od siebie państewkami.
Szerzej nawiązałem do księcia Leszka Białego, z uwagi na ciekawy zbieg okoliczności. Do panteonu ofiar komunistycznych okresu po II wojnie światowej w Polsce zaliczyć należy podporucznika Leszka Białego pseudonim Jakub oraz Radus. Jako żołnierz Armii Krajowej od 1940 roku był związany z Bydgoszczą. W lutym 1945 roku został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa i od tego momentu ślad po nim zaginął. W październiku 1956 roku znaleziono jego ciało w piwnicy Urzędu Bezpieczeństwa przy dzisiejszej ulicy Markwarta. Najprawdopodobniej zginął 3 marca 1945 roku, czyli kilka tygodni po aresztowaniu. W listopadzie 1957 na jednym z bydgoskich szpitali odbył się jego pogrzeb. Leszek Biały stał się w Bydgoszczy symbolem, skwer naprzeciwko dawnej siedziby UB nazwano jego imieniem. Co łączy Leszka Białego z XIII i XX wieku, to bycie ofiarami wojen domowych.
Wróćmy jednak do tematu wojen domowych na przełomie dziejów Polski. Chciałbym wskazać jeszcze trzy wydarzenia – wiele pomijam, ale nie jest moją intencją szczegółowe opracowanie o wszystkich konfliktach. 13 lipca 1666 rok pod Mątwami (dzisiaj dzielnica Inowrocławia), w trakcie tzw. rokoszu lubomirskiego doszło bitwy pomiędzy wojskami królewskimi króla Jana Kazimierza oraz rokoszanami Jerzego Lubomirskiego. Było to jeden z najbardziej tragicznych dni w historii Polski. W bratobójczej rzezi zginęło wielu weteranów wojen ze Szwecją i Rosją, co mogło się przyczynić do późniejszej utraty niepodległości.
Nie tak dawno świętowaliśmy 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Powrót Polski na mapę Europy to jedno z najważniejszych wydarzeń w dziejach narodu polskiego. Walka o niepodległość toczyła się właściwie do jesieni 1920 roku, gdy udało się odeprzeć hordy bolszewickie. Radość z odzyskanej niepodległości była wielka, ale też silne były podziały polityczne – w maju 1926 roku w Warszawie dochodzi do bratobójczych walk – Na ulicach Warszawy idzie walka bratobójcza i krew się przelewa, jak przed laty w listopadzie w Krakowie. W Berlinie i Moskwie muszą zacierać ręce: ot do czego doszła Polska przy rządach ,,ludowych”. Widocznie trzeba było wskrzesić Polskę taką, jaka była przed wiekiem do grobu złożona, Polskę ,,szlachecką 3 Maja”. – opisuje tamte dni w swoich Pamiętnikach Edward Woynniłowicz, ziemianin spod Mińska, który po zawarciu pokoju z bolszewikami stracił niemal cały majątek. W maju 1926 roku Woyniłłowicz był zwyczajnym bydgoszczaninem -Walka była zacięta, wiele rodzin żałobą okrytych, wiele gmachów uszkodzonych i materjału wojennego zużytego. Ale kogo to obchodzi? Tak jak w piękne Helenie ,c’est la Grece qui payrera”. Kraj do reszty się zrujnuje, znaczenie jego w koncercie europejskim zejdzie na zero, bo któż zgodzi się przyjąć do Rady Ligi Narodów przedstawicieli państwa, w którym prouncjamenta wojskowe, a nie Konstytucja wszystko stanowią.
W wyniku przewrotu majowego zginęło 379 osób, z tego 164 cywilów. Rana wywołana tamtymi wydarzeniami krwawiła aż do wybuchu II wojny światowej, bowiem przewrót wpłynął na życie polityczne w kolejnych latach – później były chociażby tzw. wybory brzeskie (gdy liderzy opozycji przed wyborami zostali aresztowani), czy późniejsze zamykanie przeciwników politycznych obozu władzy do Berezy Kartuskiej (dzisiejsza Białoruś), do miejsca odosobnienia.
Skutki polityczne przewrotu mogły być jednak znacznie bardziej opłakane dla Polski. W drodze na Warszawę były już wojska Wielkopolski i Pomorza, które planowały bronić legalny władz przed stronnikami Piłsudskiego, gdyby dotarli szybciej konflikt mógłby dość do znacznie większej eskalacji. Mogło się to przełożyć nawet na dłuższą wojnę domową, na co tylko czekały Niemcy mające wobec Polski pretensje terytorialne i bolszewicy. Wśród polityków studzących napięcie był Roman Dmowski, który przestrzegał – Rozbijmy Polskę na autonomiczne ziemie, to ją rychło zlikwidujemy. Właśnie całą zasługą społeczeństwa wielkopolskiego, jego przedstawicieli władzy państwowej w Poznaniu jest, że pomimo całego oburzenia na to, co się stało w Warszawie, pomimo całej gotowości do walki o cywilizowane, prawne podstawy bytu politycznego, nie zrobili nic, coby naruszało jedność Państwa lub zagrażało jego całości.
Dla Dmowskiego oznaczało to jednak znalezienie się poza główną polityką krajową, jak jednak przyznał – Odnieśliśmy moralne zwycięstwo.
232 ofiary wojskowe, żołnierzy strzelających do siebie nawzajem, pochowano na cmentarzu powązkowskim. Dzień pogrzebu w stolicy był dniem żałoby narodowej. Rada Ministrów rodzinom poległym, niezależnie po jakiej stronie walczyli, wypłacała odszkodowania. W ten sposób chciano jak najszybciej zamknąć tamte czarne dla dziejów Polski dni.
Dzisiaj wydarzenia z maja 1926 roku traktowane są jako ciekawostka historyczna, niekiedy pojawiają się debaty, ale sprawa ta nie budzi w nas emocji. Rany na duszy narodu się zagoiły.
Kolejną wojną domową była już ta, która rozpoczęła się w 1945 roku.
Kolejny rozdział ukaże się w przyszłą niedzielę. Będzie on poświęcony rozprawie nad zbrodniczą naturą bolszewizmu