Im wyższy stan zaszczepienia społeczeństwa, tym więcej normalności w naszym życiu – podkreśliła w rozmowie z PAP konsultant krajowy w dziedzinie epidemiologii prof. Iwona Paradowska-Stankiewicz. Ponieważ nadal w naszym społeczeństwie znaczny odsetek osób jest podatnych na zakażenie, należy się spodziewać okresów nasilenia epidemii.
Prof. Iwona Paradowska-Stankiewicz jest konsultantem krajowym w dziedzinie epidemiologii i kierownikiem Pracowni Epidemiologii Chorób Zwalczanych Drogą Szczepień w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego PZH – PIB.
PAP: W jakim punkcie pandemii jesteśmy?
Prof. Iwona Paradowska-Stankiewicz: Najkrócej można powiedzieć – w trakcie. Przebieg epidemii jest zmienny, o różnej dynamice, aczkolwiek typowy, tzn. w sytuacji nagromadzenia osób nieuodpornionych dochodzi do wzrostu zakażeń, następnie utrzymywania się wysokiego odsetka zakażonych i spadku zakażeń.
PAP: Zaszczepionych w pełni mamy 47 proc. populacji. Jaki odsetek takich osób dałby gwarancję, że koronawirus nie będzie stanowił dla nas zagrożenia?
I.P-S.: Ponieważ nadal w społeczeństwie występuje znaczny odsetek osób wrażliwych na zakażenie, możemy się spodziewać okresów nasilenia epidemicznego. Podwyższenie odsetka zaszczepionych do 80 proc. znacznie poprawiłoby sytuację.
PAP: Kraje prowadzą różną politykę zwalczania epidemii. Jedni otwierają się bardziej, inni ograniczają niezaszczepionym np. dostęp do usług. Jaka strategia byłaby właściwa w Polsce, biorąc pod uwagę doświadczenie, jakiego nabraliśmy po prawie półtora obcowania z koronawirusem?
I.P-S.: Mamy możliwość obserwacji przebiegu pandemii i podejmowanych działań przeciwepidemicznych w różnych krajach Europy i świata. Mamy również nasze własne doświadczenia, kluczowe dla podejmowania konkretnych działań. Poznaliśmy główne cechy biologiczne koronawirusa, wiemy, w jakich okresach roku jest on groźniejszy, kto jest szczególnie wrażliwy na jego atak, jakie mogą być skutki zachorowania. Wszystkie te informacje w połączeniu z kluczowymi (znanymi od lat) działaniami przeciwepidemicznymi, które obejmują: izolację osób chorych, aktywne wyszukiwanie osób ze styczności z chorymi oraz ich kwarantannę, przestrzeganie zasad higienicznych oraz dostęp do skutecznej „broni” w postaci skutecznych preparatów szczepionkowych – to nasze narzędzia do walki z pandemią. Natomiast co należy w konkretnym punkcie pandemii zastosować, jest wypadkową wielu zmiennych, które analizuje rząd. Jedną z kluczowych zmiennych jest stan zaszczepienia społeczeństwa. Im wyższy, tym więcej normalności w naszym życiu. Wciąż pamiętajmy również o zasadzie DDM (dezynfekcja, dystans, maseczka – PAP).
PAP: Czy powrót dzieci i młodzieży do szkół, z punktu widzenia epidemiologia, jest uzasadniony?
I.P-S.: Oczywiście czas pokaże, w jakim stopniu powrót do szkoły wpłynie na tempo epidemii. W świetle obecnych danych o wysokim stanie zaszczepienia nauczycieli, ale niestety niezadawalającym odsetku szczepień wśród dzieci i młodzieży i fakcie, że najmłodsze dzieci jeszcze nie mogą być zaszczepione, kluczowe powinno być zachowanie rozwagi i przestrzeganie podstawowych zasad higieniczno-sanitarnych w szkołach.
PAP: Dlaczego szczepienia w zwalczaniu chorób zakaźnych mają takie znaczenie, również w kontekście zwalczania koronawirusa?
I.P-S.: Szczepienia są jednym z największych osiągnięć medycyny, dlatego że przyczyniły się do uratowania milionów ludzi na świecie. Można powiedzieć, że szczepienia naśladują naturalne zakażenie, z tą różnicą, że nie wywołują zachorowania, lecz jedynie pobudzają układ immunologiczny do produkcji przeciwciał oraz indukują tzw. pamięć immunologiczną, która odgrywa ważną rolę przy ponownym zetknięciu z patogenem. Wówczas organizm rozpoznaje obcy antygen i rozpoczyna nasiloną produkcję przeciwciał, które neutralizują wirusy albo bakterie i nie dopuszczają do zakażenia organizmu.
PAP: Dlaczego warto się szczepić?
I.P-S.: Z kilku powodów. Po pierwsze szczepienia zapobiegają zachorowaniom na choroby zakaźne, które mogą przebiegać łagodne, ale też mogą być ciężkie, wymagać hospitalizacji i niekiedy doprowadzać do śmierci. Po drugie szczepienia zapobiegają powikłaniom chorób zakaźnych, które mogą prowadzić do uszkodzenia funkcjonowania określonych narządów.
Zaobserwowano, że szczepienia są dobrą formą ćwiczenia naszego układu immunologicznego, dzięki czemu jest on sprawniejszy. Są jeszcze inne korzyści wynikające ze szczepień, w aspekcie populacyjnym. Im wyższy odsetek osób zaszczepionych w danej populacji, tym mniejsza „dostępność” patogenu do osób wrażliwych. To jest tzw. odporność populacyjna. Dzięki odporności populacyjnej osoby, które nie mogą się zaszczepić z powodów zdrowotnych są chronione przed zakażeniem, dzięki osobom zaszczepionym, które tworzą rodzaj parasola ochronnego. Warto też wskazać, że jedynie konsekwentna realizacja powszechnych programów szczepień może doprowadzić do eliminacji zachorowań czy eradykacji, czyli wykorzenienia choroby.
PAP: Dlaczego wirusy mutują i czy możemy mieć pewność, że szczepienia ochronią nas przed kolejnymi wariantami?
I.P-S.: To jest cecha wirusów, im szybciej zachodzi transmisja wirusa, tym większe prawdopodobieństwo pojawienia się takiej mutacji patogenu, który jest bardziej zaraźliwy, wywołuje cięższe zachorowania. Dlatego ważne jest zahamowanie transmisji, co można osiągnąć przez szczepienia czy przestrzeganie zasad sanitarno-higienicznych. Dla uspokojenia można powiedzieć, że producenci szczepionek zwykle starają się uwzględnić ten fakt, aby zapewnić jak najszerszą ochronę. Dostępne szczepionki przeciw koronawirusowi są skuteczne wobec obecnie krążących wariantów.
PAP: Czy obowiązujące obostrzenia są wystarczające, by zapobiec zakażeniom jesienią?
I.P-S.: Obowiązujące obostrzenia byłyby z pewnością istotne dla ograniczenia zakażeń, ale pod warunkiem, że byłyby przestrzegane. Niestety z przykrością stwierdzam, że nie są przestrzegane. To smutne, przecież już mamy spore doświadczenie w codziennym funkcjonowaniu z koronawirusem i pamiętamy dobrze lockdown.
PAP: Czym kierujemy się, że jedne szczepienia są obowiązkowe, a inne nie?
I.P-S.: Aby szczepienie zostało wprowadzone do Programu Szczepień Ochronnych decyduje kilka czynników.
Najważniejszym jest tzw. obciążenie chorobą, co oznacza, że choroba jest bardzo częsta w populacji albo jej przebieg jest ciężki i występują liczne zgony, albo przechorowanie wiąże się z występowaniem powikłań o różnej ciężkości. To są aspekty epidemiologiczne związane z obciążeniem społeczeństwa daną chorobą. Następnie ważnym elementem jest dostępność skutecznych i bezpiecznych szczepionek, które zostały przebadane zgodnie z obowiązującymi protokołami badań. Wreszcie brany jest pod uwagę aspekt ekonomiczny.
PAP: Kiedy wprowadza się szczepienie przypominające i czy ono będzie miało sens w przypadku wirusa SARS-CoV-2?
I.P-S.: W odniesieniu do koronawirusa można powiedzieć, że jest jeszcze za wcześnie, by decydować o podaniu dawki przypominającej. Potrzebne są wyniki badań klinicznych, które wskażą, czy potrzebna jest doszczepienie, a jeżeli tak, to czy dla wszystkich, czy tylko dla grup ryzyka, i, oczywiście, w jakim czasie od podania ostatniej dawki szczepionki. Takie badania są prowadzone i z pewnością przyniosą odpowiedzi na powyższe pytania.
Rozmawiała Klaudia Torchała (PAP)
Autorka: Klaudia Torchała
tor/ joz/