W niedzielne popoludnie grupa osób, w tym radny Robert Langowski zorganizowali niemy protest solidarności w szczególności z Afgankami, ale także z Afgańczykami. Jest on odpowiedzią na ostatnie wydarzenia z Afganistanu, gdzie kilka dni temu władzę przejęli Talibowie oraz na wydarzenia z granicy polsko-białoruskiej.
Protest był niemy co do zasady, kilka uczestników dla podkreślenia zakleiła swoje usta. Ma to symbolizować, iż Afgańczycy, w szczególności kobiety teraz nie mają prawa głosu. W Afganistanie przywracane jest islamskie prawo szariatu, które w sposób szczególny uderzy w prawa kobiet. W Polsce największe emocje budzi natomiast sytuacja około 20 osób, które znajdują się na granicy polsko-białoruskiej, którym żadna ze stron nie chce udzielić azylu. Według polskiego MSZ obecnie oni przebywają na terenie Białorusi.
Bydgoski protest nie był w pełni niemy, pojawiły się też wyrazy poparcia przez megafon – Solidaryzujemy się z Afgankami, z Afgańczykami i ze wszystkimi uchodźcami – mówiła jedna z uczestniczek, w której opiii zgodnie z artykułem 56 Konstytucji, Polska powinna udzielić azylu uchodźcom z granicy.
Władze polskie nie chcą tego uczynić, w obawie, iż przyjęcie kilku osób może zachęcić znacznie większe rzesze uchodźców do szukania w ten sposób lepszego życia. Dodatkowym wątkiem są podejrzenia, że te osoby zostały na granice przetransportowane przez białoruskie słuzby – Polska z tym krajem od roku ma bardzo złe stosunki, z uwagi na poparcie udzielane przez niemal wszystkie polskie siły politycznej demokratycznej opozycji na Białorusi.