Spór w MZK trwa. Przyszły tydzień może być przełomowy



Fot: Bartosz Bieliński

Fot: Bartosz Bieliński

Od kilku tygodni w powietrzu wisi groźba strajku w Miejskich Zakładach Komunikacyjnych, pracownicy reprezentowani przez związki zawodowe domagają się podwyżek. Na początku czerwca strony zwróciły się o pomoc w rozwiązaniu sporu przez mediatora, którym został Roman Rogalski, przewodniczący Związku Pracodawców Lewiatan.

Na dzisiejszej sesji Rady Miasta prezes MZK poinformował,  że zarząd stoi na stanowisku, że na wyższe podwyżki spółki nie stać.

 

W kolejnych tygodniach mediator spotykał się ze stronami. Na początku tygodnia – najprawdopodobniej w poniedziałek lub we wtorek, powinien on przedstawić propozycję na rozwiązanie sporu. Na dzisiaj trudno jednak przewidywać jaka będzie to propozycja, a tym bardziej czy obie strony sporu ją zaakceptują.

 

– Nie oczekuję od MZK żadnych zysków, z których jako miasto pobieralibyśmy dywidendę – odnosi się do sytuacji prezydent Rafał Bruski – Prezes zapewnia, że zarządza jak najlepiej, ale nie jest spełnić oczekiwań związkowców, bo to zwiększyłoby stratę, a to byłaby droga do upadłości.

 

Prezydent liczy na udział w przetargu

Na początku miesiąca informowałem, że Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej ogłosił przetarg na obsługę ok. 25% linii autobusowych od 2023 roku, które obecnie obsługuje prywatna firma. Zdaniem prezydenta przetarg ten pozwala rynkowi oszacować jaka jest faktyczna stawka rynkowa. Prezydent dał do zrozumienia, że liczy na to, że MZK do niego przystąpi i wygra go – Zarząd wie, że ja nie oczekuje dywidendy, pozostali uczestnicy przetargu będą chcieli zarobić.

 

Zdaniem prezydenta upadek MZK nie będzie tragedią, bowiem obowiązkiem miasta jest zapewnienie mieszkańcom sprawnej komunikacji, ale można zamiast 25% linii także 100% poddać pod przetarg.