Po latach pandemii do Bydgoszczy wróciły Juwenalia z prawdziwego zdarzenia, czyli czas, w którym nie ma co się oszukiwać nauka nie jest najważniejsza. Swoje Juwenalia obchodzili zarówno studenci z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego oraz w Fordonie z Politechniki Bydgoskiej.
Juwenalia to przede wszystkim koncerty oraz różnego rodzaju gry i zabawy. To w pewnym sensie okazja, aby spojrzeć na rzeczywistość bardziej z przymrużeniem oka, co dość dosłownie do siebie wziął chyba rektor Politechniki Bydgoskiej prof. Marek Adamski, który w czwartkowy poranek wcielił się w rolę szefa kuchni podczas akademickiego śniadania, serwując zarówno pracownikom uczelni oraz studentom poranny posiłek. Takie inicjatywy na pewno integrują społeczność akademicką.
Juwenalia jednak nieco inne niż wcześniejsze
Jeszcze kilka lat temu o tym, że są w mieście Juwenalia obwieszczali poprzebierani studenci, którzy zazwyczaj na rondach i skrzyżowaniach zbierali na to, aby mieć za co się bawić. Część kierowców patrzała na to z uśmiechem, niektórych to irytowało, ale taki był obyczaj. W tym roku to zjawisko nie było specjalnie widoczne. Być może też dlatego, że ostatnie lata przyzwyczaiły nas do płatności bezdotykowych, przez coraz mniej osób ma przy sobie drobne.
Formalnie bez alkoholu
To, że na Juwenaliach pojawiał się alkohol to w sumie też już tradycja, w tym roku emocje budziło jednak nieudzielenie przez ratusz zgody na sprzedaż alkoholu na terenie imprez juwenaliowych. Urząd Miasta wskazał, że polskie prawo zabrania sprzedaży alkoholu na terenie szkół, natomiast wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2019 roku jednoznacznie wskazuje, że za taki należy uznać również teren uczelni wyższych. W rezultacie zgoda nie mogła być udzielona, ale zapewne mniej formalnie alkohol się pojawiał i nikt specjalnie nie próbował tego kontrolować, w końcu to były Juwenalia.