W mediach społecznościowych, głównie niektórzy politycy Konfederacji budują populistyczny przekaz, manipulując faktami, że przez granicę polsko-ukraińska przedostają się głównie czarnoskórzy imigranci z krajów afrykańskich. Fakt pojawienia się kilkuset czarnoskórych migrantów potwierdza w rozmowie z nami poseł Jan Szopiński, zaznacza jednak, że nie są oni przepuszczani przez służby graniczne i muszą liczyć się odesłaniem do krajów pochodzenia.
W ostatnich dniach obszar przygraniczny wizytowali posłowi z sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, poseł Jan Szopiński z Lewicy, brał udział w tym wizytowaniu również jako przewodniczący podkomisji, która zajmuje się migrantami.
-Jeżeli idzie o pracę polskiej Straży Granicznej jest ona wzorowa – wyjaśnia nam parlamentarzysta.- Ci, którzy przekraczali granicę, a mieliśmy z nimi kontakt, w żaden sposób nie narzekają na zbyt utrudnione procedury, bo po polskiej stronie są one strasznie łatwymi procedurami.
Kolejka liczona w dziesiątkach kilometrów po stronie ukraińskiej wynikać ma natomiast z procedur ukraińskich pograniczników – Natomiast Ukraińcy mówią o procedurze czasowo długiej po stronie ukraińskie – opowiada poseł Jan Szopiński – Strona Ukraińska wysłała na wojnę dużą liczbę pograniczników, po drugiej – strona ukraińska chce mieć wiedzę na temat tego, w których miejscach i do jakich krajów udają się ich obywatele, aby po wojnie móc mieć możliwość łączenia rodzin.
Część czarnoskórych jest agresywna
Poseł wyjaśnia, że osoby pochodzenia afrykańskiego czy hinduskiego, które próbują przekroczyć granicę dzieli się na dwie grupy – osoby posiadające dokumenty, które pozwalają potwierdzić, czy te osoby mieszkańcy na Ukrainie, pracowały tam lub studiowały. Te osoby nie są agresywne, i bez problemu są przepuszczani do Polski, a następnie traktowani jak każdy inny uchodźca.
– Jest grupa rzeczywiście bardzo agresywna, która z jednej strony nie posiada żadnych dokumentów, z drugiej nie posiada wręcz żadnych toreb, walizek, ani żadnego innego elementu, który wskazywałby, że oni mieszkali na terenie Ukrainy i są uchodźcami. W związku z powyższym polska Straż Graniczna nie może wpuścić do Polski osób, które nie posiadają żadnych dokumentów – wyjaśnia parlamentarzysta. Te osoby objęte są 15-dnową procedurą i muszą się liczyć, że najprawdopodobniej zostaną odesłane do swoich krajów pochodzenia.
Na przejściu w Medyce mowa o około 500 osobach bez dokumentów. Polskie służby graniczne przewidują, ze po stronie ukraińskiej drugie 500 chciałoby przedostać się do Polski.
Szopiński w rozmowie z nami zwraca uwagę też na jeden ważny aspekt – mianowicie na dworcu w Przemyślu leżą sterty ubrań, które wstyd byłoby komukolwiek przekazać, stąd też ważne jest, abyśmy wysyłali na granicę dary dobrej jakości, a przede wszystkim czyste.