Na przełomie lutego i marca odnotowaliśmy spory wzrost cen paliwa – ceny, które jeszcze niedawno wydawały się wręcz za ,,kosmiczne”, dzisiaj stały się normą. Za paliwo płacimy więcej i to się szybko nie zmieni, bowiem Unia Europejska chce się odciąć od rosyjskich surowców, z jednej strony, aby pozbawić Kreml narzędzia szantażu, ale z drugiej strony też, aby ograniczyć mu możliwości finansowania wojny na Ukrainie i kolejnych potencjalnych wojen. Taka polityka być może powinna wymusić też zmianę naszych nawyków.
Olej ropę od Putina, wsiądź na rower.. – takie hasło pojawiło się na bydgoskich ścieżkach rowerowych. Rower może być alternatywą dla wysokich cen paliw, ale patrząc z punktu ogółu społecznego większą rolę odegrać może komunikacja zbiorowa. Stąd też obecna sytuacja wydaje się dobrym momentem, aby zacząć do niej na poważnie zachęcać, przede wszystkim wprowadzając atrakcyjne taryfy.
W Niemczech ostatnio wprowadzono bilety miesięczne po 9 euro na niemal wszystkie formy transportu. Na jednym bilecie można podróżować po całym kraju niezależnie od miasta, w którym kupi się bilet. U nas mentalnie wydaje się to trudne do wdrożenia, skoro od wielu lat nie udaje się wprowadzić zintegrowanych biletów na różne gałęzie transportu. Znacznie łatwiejsze do wprowadzenia byłoby obniżenie biletu miesięcznego w Bydgoszczy do symbolicznych 20 zł, co byłoby kuszącą alternatywą dla samochodów osobowych i przyniosło szereg korzyści począwszy do ekologicznych, przez spadek popytu na paliwo, co przełożyłoby się na spadek cen benzyny, co odczulibyśmy chociażby w niższej inflacji.
Myślę, że bydgoskich radnych opozycji byłbym wstanie do tego pomysłu łatwo przekonać, ratusz już niespecjalnie z uwagi na koszty dla coraz trudniej dopinającego się budżetu miasta. Dlatego warunkiem, dla takiej koncepcji jest rozwiązanie systemowe po stronie rządu – np. wprowadzenie specjalnego programu rekompensat dla samorządów, które zdecydowałyby się na tak radykalne obniżenie cen biletów miesięcznych chociażby w formie dopłaty do każdego mieszkańca. Byłaby to odważna koncepcja, ale przecież do odważnych świat należy.
W mojej opinii wysokość dopłat powinna być uzależniona też od stopnia taboru niskoemisyjnego (akurat Bydgoszcz w tym nie przoduje), bowiem radykalny wzrost cen prądu tak naprawdę ukarał samorządy, które przestawiły się na tabor elektryczny, choć raczej powinny być za taki krok nagrodzone. Jedną z przyczyn tego, że Bydgoszcz niespecjalnie przoduje w wymianie taboru na ten najbardziej ekologiczny jest obawa, że może nas nie być stać na utrzymanie np. autobusów elektrycznych. Dlatego jest potrzebna centralna polityka rekompensat, być może nie tylko rządowa, ale też na szczeblu Unii Europejskiej.