Kontrola NIK wykazuje, że Bydgoszcz zalega MZK 31,6 mln zł. Raport nie wnosi jednak nic przełomowego



Kontrola NIK wykazuje, że Bydgoszcz zalega MZK 31,6 mln zł. Raport nie wnosi jednak nic przełomowego

Radny Jarosław Wenderlich ujawnił treść wystąpienia pokontrolnego jakie w zakresie nadzoru właścicielskiego wystosowała Najwyższa Izba Kontroli do Miejskich Zakładów Komunikacyjnych Dowiadujemy się z niej, iż ZDMiKP (czyli Miasto Bydgoszcz) zalega za lata 2017-2019 MZK kwotę 31,6 mln zł.

Kontrola w MZK prowadzona była w ramach szerszej kontroli spółek komunalnych w województwie kujawsko-pomorskim, do tej pory w tej sprawie NIK nie opublikował raportu, z racji tego, że w MZK czynności kontrolne zakończono szybciej to powstało już wystąpienie pokontrolne. NIK co do zasady nie publikuje tych wystąpień przed publikacją głównego raportu, w tym wypadku ujawnił ten dokument polityk.

 

Główny zarzut NIK wobec MZK to nie podjęcie skutecznych działań na rzecz wyegzekwowania od ZDMiKP kwoty 31 mln i 628 tys. zł z tytułu rekompensat za lata 2017-2019. Ta należność została ujawniona przez niezależnego biegłego rewidenta. MZK skierowało do ZDMiKP jedynie przedsądowe wezwanie do zapłaty tej kwoty, po negatywnym stanowisku ZDMiKP zaniechano dalszych dziań. NIK wprost sugeruje konieczność skierowania tej sprawy do sądu.

 

Członkowie zarządu MZK tłumaczyli brak podjęcia tych działań specyficzną sytuacją właścicielską. ZDMiKP operuje bowiem budżetem miasta, natomiast MZK jest w 100% własnością miasta, zatem mamy do czynienia z tym samym właścicielem. Według NIK zarząd spółki miał wręcz obowiązek wystąpić do sądu, bowiem ustawa o spółkach handlowych nakazuje mu działanie w interesie spółki. To może być nawet przedmiotem postępowania przeciwko członkom zarządu za narażenie spółki na stratę.

 

Inny zarzut NIK dotyczy nienałożenia kar umownych na dostawcę autobusów z tytułu opóźnienia w ich dostawie. Mówimy tutaj jednak tylko o 32 dniach.

 

Dług jest, ale nie wnosi to nic nowego

Ostatnie miesiące to dyskusja o kondycji MZK, które mogło na przełomie września i października wpaść nawet w niewypłacalność. W tej sprawie z tego wystąpienia pokontrolnego trudno jednak wyciągnąć jakieś wnioski mogące pomóc w rozwiązaniu tych problemów przewoźnika. O ile odzyskanie 31,6 mln zł pomogłoby tymczasowo jako jednorazowy zastrzyk gotówki, to nie pomoże rozwiązać problemów z bieżącym bilansowaniem się spółki, które wynikają z tego, że przychody z tytułu przewożenia pasażerów są mniejsze od kosztów. W 2017 roku koszty MZK wyniosły 121 mln zł, gdy w 2020 już 162 mln zł. Wzrost kosztów wynika z rosnących kosztów wynagrodzeń (rosnąca płaca minimalna) oraz kosztów eksploatacyjnych jak energia i paliwo

 

NIK nie wyraził rekomendacji w temacie poprawy finansów bieżących MZK, przez co to wystąpienie pokontrolne specjalnie nie wnosi nic nowego, poza wspomnianą informacją o istniejącym nierozliczonym zadłużeniu z lat 2017-2019.