Otwarta brama w herbie zobowiązuje



19 kwietnia przypada 676 rocznica nadania Bydgoszczy praw miejskich – będę jednak dzisiaj unikał podniosłych słów oraz patetycznego stylu, bowiem trudno w ten sposób podchodzić do świata, gdy codziennie słyszymy o kolejnych ofiarach wojny, a najbliżsi tych co walczą o niepodległą Ukrainę schronili się w Bydgoszczy.

 

Dzisiaj warto natomiast napisać o wspaniałej postawie bydgoszczan, którą od tych kilku tygodni możemy obserwować. Ogromna rzesza ludzi już od samego początku konfliktu zaczęła się organizować, aby nieść pomoc poszkodowanym przez wojnę. Wiele inicjatyw zaczynało się dość niepozornie – ktoś na Facebook-u rzucił hasło, a po kilku dniach w daną inicjatywę pomocą zaczęło się angażować po kilkadziesiąt, albo nawet kilkaset wolontariuszy – dobrym tego przykładem jest przygotowywanie posiłków na dworcu Bydgoszcz Główna, dla uchodźców po często kilkugodzinnej podróży pociągiem. Te wszystkie działania jednocześnie budują dobre imię Bydgoszczy, tej którą 676 lat temu król Kazimierz III Wielki nazwał Królewcem ,,Miastem Króla”.

 

Wszystkie osoby zaangażowane w te inicjatywy biorą udział w pisaniu historii Bydgoszczy, której herb przedstawia otwarte drzwi dla przybyszów. Herb po prostu zobowiązuje. Regularnie o pomocy z Bydgoszczy informują ukraińskie portale, dotarłem też do materiałów telewizyjnych, niewykluczone jest także, że robi to prasa drukowana. Również media zachodnie, także te bardzo poczytne i prestiżowe jak brytyjska BBC informują o inicjatywach pomocowych bydgoszczan. Tutaj wspomnieć trzeba o stworzeniu oddolnie ze zbiórki internautów ośrodka dla uchodźców z podbygoskim hotelu w Tryszczynie – wspominam ten przykład, bowiem o nim faktycznie w Europie, ale też w Stanach Zjednoczonych zrobiło się głośno, ale inicjatyw, które się przebiły jest więcej.

 

Ważne jest w tym wszystkim też to, że widać w bardzo wielu przypadkach jest to pomoc bezinteresowna. Jeszcze nie tak dawno, gdy w pandemii jakaś organizacja przekazywała np. maseczki do szpitali, to traktowano to jako narzędzie budowania wizerunku PR, chwalono się w mediach społecznościowych, a nie kiedy także w mediach tradycyjnych. W tym wypadku czegoś takiego prawie nie ma, co też pokazuje, że w niesieniu pomocy wznieśliśmy się na kolejny etap doskonałości. Wspomnę jeszcze o samorządowcach, których część dość aktywnie zaangażowała się w wolontariat, z obserwacji zauważam, że najbardziej zaangażowani prawie w ogóle się z tym nie obnoszą. Zdarzały mi się sytuację, gdy w czasie nagrywania materiałów padały wprost podziękowania dla konkretnych samorządowców, którzy potem prosili mnie, aby te fragmenty wyciąć, bowiem nie chcą się z tym obnosić. Jest to w lokalnej polityce rzecz niebywała, ale w praktyce pomoc przestała być traktowana przez polityków jako narzędzie robienia polityki – brzydko mówiąc. Chcę też wspomnieć o tym, że również radni pracujący w bydgoskim magazynie darów, gdy pojawiła się okazja pojawienia w mediach, zamiast sami udzielać wywiadów, woleli aby o pomocy opowiadali najbardziej oddani wolontariusze. Opisuję tutaj kilka małych rzeczy, które skumulowane sprawiają, że nasza Bydgoszcz jest lepszym miejscem.

 

Z okazji urodzin Bydgoszczy życzę nam wszystkim, aby przyszłe pokolenia były z nas w przyszłości dumne.