W czerwcu przedstawiliśmy przebieg zgromadzenia przed pomnikiem Kazimierza Wielkiego, gdzie środowiska tzw. kamrackie zorganizowały więc na którym jak wskazaliśmy doszło do ,,szczucia na Ukraińców”, pojawiały się też zwroty antysemickie. Temat poruszyła też m.in. Gazeta Wyborcza, ale nie brakowało głosów (co prawda niewielu), że nasza ocena nierzetelnie odnosi się do oceny wiecu – czyli faktycznie jego negatywnej oceny w kontekście uderzania w prawa chociażby uchodźców.
Kompilację z tamtego zgromadzenia można obejrzeć poniżej:
{youtube}cxsU0r59hFU{/youtube}
Zachowania do jakich doszło wówczas były jednym z argumentów jakie wystosował prezydent Bydgoszczy zakazując temu środowisku organizacji marszu przez Bydgoszcz. Organizatorzy najpierw odwołali się do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy, następnie do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, obie instancje sądowe podtrzymały jednak zakaz.
Jak stwierdził Sąd Apelacyjny w uzasadnieniu – Sąd Okręgowy podkreślił, że w trakcie zgromadzeń stowarzyszenia, członków jego władz tudzież sympatyków dochodziło do głoszenia haseł, które można określić w kategoriach mowy nienawiści, organizatorzy tych zgromadzeń (przewodniczący) nie panowali nad ich przebiegiem, nad uczestnikami. Rezultatem tego są toczące się postępowania karne, czemu wnioskodawca nie zaprzeczył. Nie wskazał też aby poczyniono jakieś kroki dla uniknięcia takich sytuacji, nie podał, że wyciągnięto jakieś wnioski z dotychczasowych doświadczeń, zaś dotychczasowy przebieg tych zgromadzeń w odczuciu społecznym mógł wywoływać sprzeczne uczucia i budzić uzasadniony niepokój.
(…)
Wnioskodawca, na żadnym etapie postępowania, nie podważył twierdzeń zawartych w motywach decyzji, jak również nie wskazał, aby podjął działania mające na celu uniknięcie sytuacji prowadzących do znieważania poszczególnych osób z powodu ich przynależności narodowej, etnicznej, rasowej czy wyznaniowej (art. 257 kk).
Sąd uznał zatem, że określanie zgromadzeń tego środowiska jakie miały miejsce w Bydgoszczy jako nawołujące do nienawiści jest faktem. Oznacza to, że na potrzeby kolejnych publikacji możemy mówić już o fakcie, a nie o subiektywnej ocenie dziennikarza. Sąd stwierdził również, że te zgromadzenia budzić mogą społeczny niepokój, czyli opisywanie ich i piętnowanie przez dziennikarzy wpisuje się w troskę o publiczny interes.
Czynność sprawcza „nawoływania do nienawiści”, która w okolicznościach sprawy uzasadnia podstawę zakazu zgromadzenia, wiąże się z chęcią wzbudzenia u osób trzecich silnych negatywnych emocji (zbliżonych do „wrogości”) do określonej narodowości, czy grupy etnicznej. Nie chodzi tu o wywołanie uczyć dezaprobaty, czy niechęci w imię „promowania postawy patriotycznej”, ale o manifestowanie nienawiści narodowościowej i przemocy, wykluczonych wprost z debaty publicznej przepisem art. 13 Konstytucji RP – stwierdza Sąd Apelacyjny.
Pomimo zakazu prezydenta w sobotę odbyła się pikieta (już nie marsz) w formule uproszczonej, gdzie prawo nie przewiduje zakazania zgromadzenia (Urząd przyjmuje jedynie do wiadomości chęć odbycia zgromadzenia), po godzinie został on rozwiązany przez przedstawiciela prezydenta, bowiem dochodziło do naruszania norm prawnych.