Bydgoska Lewica rezygnuje z podmiotowości

W środę Rada Miejska Nowej Lewicy w Bydgoszczy zdecydowała o tym, że kandydaci tej formacji na bydgoskich radnych wystartują z listy Koalicji Obywatelskiej, w zamian za to Lewica nie wystawi pierwszy raz swojego kandydata na prezydenta. Z naszych informacji wynika, że na dzisiaj nie ma uzgodnień z KO odnośnie miejsc na listach, czyli bydgoska Nowa Lewica trochę jakby wzięła kota w worku.

 

Taki scenariusz od dawna uważała za realny bydgoska partia Razem, która chciała wystawić swoją listę, a gdyby nie było kandydata lewicowego na prezydenta, także kogoś na ten urząd. Razem chciało w ten sposób pokazać swoją wyrazistość wyborcom i pokazać jako alternatywę dla Nowej Lewicy, która jak słyszymy ,,stała się wasalem bydgoskiej PO”. Nic z tego może nie wyjść, bo według Nowej Lewicy również Razem znajdzie się na wspólnej liście.Nieoficjalnie słyszymy, że na wspólnej liście nie mają szans się znaleźć działacze lewicy, którzy krytykowali w ostatnim czasie politykę bydgoskiego ratusza. Razem dementuje twierdząc, że jednoznacznych deklaracji nie ma i być może wystawi swoje listy niezależnie od Nowej Lewicy która zdecydowała o pujściu z Koalicją Obywatelską.

 

Wspólne listy niekoniecznie podobają się już wśród polityków Koalicji Obywatelskiej, w szczególności Platformy Obywatelskiej – Lewica idąc samodzielnie nie zdobyłaby żadnego mandatu, dlaczego mamy się nią dzielić naszymi mandatami? – mówi nam jeden z działaczy bydgoskiej PO.