Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść – tym przysłowiem można by podsumować zorganizowaną w środę przez Stowarzyszenie Architektów Polskich i Miejską Pracownię Urbanistyczną debatę o przyszłości Placu Teatralnego. Chętnych do wypowiedzenia się nie brakowało, problem jednak w tym, że pogodzenie wszystkich będzie niemożliwe.
Blisko hektarowa działka nazywana Placem Teatralnym to jedna z atrakcyjniejszych w Bydgoszczy, a jednocześnie posiadająca bogatą historię związaną ze wszystkimi wiekami dziejów Bydgoszczy. Dzisiaj nie jest niczym specjalnym, na jej niewielkiej części znajdziemy nawet niezbyt estetyczny ogródek piwny. Środowa debata była próbą znalezienia odpowiedzi na pytanie co dalej.
W praktyce było to zderzenie różnych wizji – począwszy od propozycji odbudowy zniszczonego w czasie II wojny światowej Teatru Miejskiego, poprzez sporo głosów, że z rekonstrukcji nie wyjdzie nic dobrego i należy stworzyć coś zupełnie nowego, co być może zachwyci Europę czy świat. Pojawił się debacie też były senator Jan Rulewski, który chciałby postawić wielki pomnik. Sceptycyzm co do odbudowy Teatru Miejskiego mogło wywołać wystąpienie dyrektor MPU Anny Rembowicz-Dziekciowskiej, która nałożyła dawny teatr na dzisiejszą rzeczywistość – wymagałoby to zwężenia ulicy Focha, zajęcia prawie całej Mostowej, problemem byłby tez Most Staromiejski, który jeszcze 100 lat temu biegł zupełnie inaczej.
W dyskusji ścierały się różne wizje, jedni domagali się ochrony największych drzew z tego placu, ale byli też tacy co mówili, że nie ma sensu się na nie oglądać. Trudno ocenić czy więcej osób było za budową jakiegoś dużego gmachu, czy pozostawieniu formuły bliższej tej co jest teraz ubogaconej np. o oranżerię i inne atrakcje zachęcające do spacerowania.
Gdy z prezentacji MPU wyszło, że będzie trzeba zwęzić Focha ożywił się Bydgoski Ruch Miejski znany z krucjaty antysamochodowej, z postulatami aby przy okazji nowej koncepcji zagospodarowania Placu Teatralnego ograniczyć ruch na Focha – Budowany jest przy operze parking na 350 samochodów – jak one mają dojechać – polemizował z tymi głosami prof. Dariusz Markowski, który wskazał wcześniej, że dzisiaj kluczowe to znalezienie funkcji dla tego miejsca, aby tętniło życiem bo będzie ciekawe dla mieszkańców. W jego opinii kolejny teatr się już nie przyjmie.
Poglądów było sporo, często ze sobą sprzecznych – czy to oznacza, że jesteśmy w punkcie wyjścia? Być może, bo debata nad Placem Teatralnym należy do takich, które mogą być toczone dziesiątkami lat. Gdy jednak prof. Markowski wyraźnie wypowiedział się, że trzeba zorganizować konkurs międzynarodowy, aby architekci z całego świata mogli przedstawić wizję, to rozległy się dość głośne brawa. Być może to jest ten konkret, który ruszy sprawę do przodu.
Sam międzynarodowy konkurs, który może przynieść ciekawe propozycje to jednak nie wszystko, bo zanim zostanie ogłoszony może czekać nas debata czy powinniśmy dać startującym architektom dowolność, czy jednak narzucić pewne założenia? Najlepsi architekci nie lubią być ograniczani, do tego może być ciężko ustalić te założenia tak, aby wszystkich zadowalały. Samo wybranie zwycięskiej koncepcji też nie musi być takie proste przy mnogości poglądów.