Dzisiaj obchodzimy 233 rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja – jest to przedziwne święto narodowe, bowiem nie wywołuje jednoznacznych skojarzeń, a świadomość jej treści w społeczeństwie jest nikła. ,,Była to pierwsza w Europie i druga w świecie ustawa zasadnicza” – nie raz słyszymy 3 maja, to w pewnym sensie prawda i można powiedzieć jakiś powód do dumy, ale przecież to samo z siebie nic nie mówi konkretnego. Mniej mówi się już o tym, że Konstytucja 3 Maja przełamała niemoc polityczną, a wokół tego wydawałoby się bardziej sensownie budować narrację 3 majowego święta.
Do tego przesłania jeszcze wrócę, ale najpierw przyjrzyjmy się co zmieniała Konstytucja z 3 maja 1791 roku w kontekście ustrojowym Rzeczypospolitej. Polska po jej uchwaleniu przestała być republiką parlamentarną a stała się monarchią, czyli przeszliśmy z ustroju bliższego dzisiejszej sytuacji pod większą władzę króla. Monarchiści, którzy są żywą niszą w polskim życiu publicznym mogli by teraz z dumą mówić mamy rację, przy czym Konstytucja na celu miała zwalczenie przede wszystkim zbyt dużej władzy szlachty, której władze gdybyśmy mieli przyrównywać do dzisiejszych czasów, bliżej powinniśmy usadowić przy oligarchii niż faktycznym społeczeństwie obywatelskim – zresztą o czym mówić, gdy większość obywateli Rzeczypospolitej nie miała niemal żadnych praw. Konstytucji 3 Maja udało się odwrócić wielowiekowe ograniczanie władzy królewskiej na rzecz przywilejów szlacheckich, czemu często królowie byli winni, bo godzili się w imię swojego prywatnego interesu. Wolna elekcja jeszcze to przyśpieszyła, bo szlachetni panowie od nowo wybieranych królów domagali się w ramach wdzięczności za wybór kolejnych przywilejów. Polski ustrój z wyjątkowo słabym królem stał się pod tym względem ewenementem w Europie. A zasiadający na polskim tronie często wyżej od Rzeczypospolitej stawiali interesy swojego rodu, zatem święci nie byli.
Udało się wprowadzić tę reformę w Konstytucji 3 Maja, ale trzeba też powiedzieć, że zrobiono to podstępem – obrady przyśpieszono, informując o nich tylko zaufanych posłów, dodatkowo obrad sejmu pilnowało wojsko. Zamknięto sąd grodzki, aby oponenci nie mogli złożyć protestów na sposób procedowania. Styl uchwalenia Konstytucji to już niekoniecznie powód do dumy, ale obrońcy tamtego postępowania będą tłumaczyć, że takie były uwarunkowania polityczne. Blisko 20 lat wcześniej obradował Sejm, który nazywany jest dzisiaj Rozbiorowym, bowiem przed uchwaleniem Konstytucji 3 Maja Polska była już po pierwszym rozbiorze. Na tym Sejmie zalegalizowano pierwszy rozbiór. Dzisiaj to, że udało się przyjąć takie ustawy może wydać się niewiarygodne, ale to jest już fakt historyczny. Nie zadziałało nawet liberum veto, które wcześniej potrafiło rozwalać obrady. Wystarczyło przecież, aby jeden szlachetny pan zawetował i formalnie rozbioru by nie było. W sumie po to instytucja liberum veto istniała w porządku prawnym, aby jeden poseł mógł zablokować tak niekorzystne uchwały. Oczywiście trzeba uzupełnić, że tym razem obrad pilnowały wojska rosyjskie, a do procedowania dopuszczono jedynie popierających rozbiory posłów.
Czy niekorzystne dla Rzeczypospolitej decyzje podejmował stan szlachetny w mniejszości?
Na pierwszy rzut oka może wyglądać to tak, że najpierw mniejszość szlachty zatwierdziła rozbiór, a potem sprytem uchwalono Konstytucję 3 Maja. Takie podejście może wynikać z naszego mimo wszystko wciąż romantycznego obrazu polskiej polityki w XVIII wieku. A może wcale nie było tak, że akurat zwolennicy pierwszego rozbioru byli w mniejszości, wręcz trudno sobie wyobrazić, że udało się dopuścić do obrad 99 osobową grupę posłów, w której nie znalazł się żaden przeciwnik. Demokracja szlachecka była jaka była, ale gdyby faktycznie był powszechny opór przeciwko rozbiorom, to na sali znaleźliby się przeciwnicy, który mogliby zgłosić veto. Pokazuje to, że raczej zwolennicy rozbioru mogli być wtedy w większości. Wielu szlachciców liczyło, że na jednym zaborze się skończy, dlatego byli wstanie go zaakceptować chcąc zachować swoje majątki i przywileje. Pierwszy i kolejne dwa rozbiory nie zmieniły dla większości przedstawicieli polskiej szlachty życia, część z nich przyjaźniła się dalej z moskiewskim dworem. Piszę o tym, bo dzisiaj mamy mocno zakrzywiony obraz tamtego okresu, jakby nagle polska szlachta znalazła się pod okupacją. Dopiero po rozbiorach zaczęło się zmieniać nastawienie.
Dla porównania asekurację (deklarację zagłosowania za) poparcia Konstytucji 3 Maja podpisało 83 posłów i senatorów, w praktyce jej nigdy nie głosowano, jak opisuje bowiem prof. Piotr Ugiewski – Król przemawiał trzykrotnie, wskazując pilną konieczność naprawienia dawnego ustroju. W końcu, gdy podniósł rękę na znak chęci zabrania głosu po raz czwarty, odebrano ten gest przypadkiem jako wezwanie do przyjęcia projektu przez aklamację. Co rzeczywiście w następstwie tego nieporozumienia nastąpiło. Odezwały się wtedy okrzyki „Wiwat król! Wiwat Konstytucja!”. Stanisław August złożył od razu przysięgę na „Ustawę Rządową” na ręce biskupa krakowskiego, Feliksa Turskiego.
Konstytucja nie uchroniła Rzeczypospolitej przed drugim i trzecim rozbiorem, państwo było bowiem w praktyce w rozpadzie od dłuższego czasu, miało słabą armie, do tego uznawane było za zależne od Moskwy. Nieco ponad wiek wcześniej doszło też do bratobójczej bitwy pod Mątwami, która miała tragiczne następstwa. Konstytucja 3 Maja stała się symbolem dla pokoleń żyjących pod zaborami i jej obchody cieszyły się ogromną czcią. Z tego powodu data 3 Maja do dzisiaj jest szczególna w Polsce – może jednak warto, abyśmy tego dnia skupiali się nad tym, że 3 maja 1791 roku przełamano pewną niemoc?
Czy także my jesteśmy wstanie przełamać niemoc dzisiejszych czasów? Niemoc która objawia się tym, że Polska przechodzi co kilka lat z władzy jednej partii do drugiej, gdzie często nie ma zahamowań i dochodzi do naruszania zasad. Gdyby Konstytucję uchwalono w 1773 roku, zamiast ratyfikować pierwszy rozbiór – być może los Rzeczypospolitej byłby inny. Każda kadencja, w której tolerowane są nadużycia sprawia, że zepsucie państwa wzrasta!