Terminal w Emilianowie znalazł się na zakręcie. Najbliższe tygodnie zdecydują o powodzeniu projektu



Wizualizacja

Wizualizacja

Uzyskanie decyzji środowiskowej dla budowy terminalu Bydgoszcz-Emilianowo to był milowy krok. Teraz trzeba jednak znaleźć pieniądze na jego budowę, możliwości pozyskania dofinansowania zewnętrznego jest coraz mniej, a nikt nie garnie się też do wyłożenia wkładu własnego. Samej spółce za kilka tygodni mogą skończyć się też pieniądze na funkcjonowanie.

Głównym udziałowcem spółki Terminal Intermodalny Bydgoszcz-Emilianowo jest obecnie Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. Założył on tę spółkę w 2020 roku, bowiem w jego strukturze byłoby to szybsze niż w przypadku grupy PKP. UOKiK później wydał zgodę na objęcie udziałów mniejszościowych przez PKP SA oraz Bydgoski Park Przemysłowo-Technologiczny. Od tamtego czasu zakładano, że to PKP SA jako instytucja kolejowa, będzie podmiotem wiodącym, który mógłby wnieść działki przy stacji Bydgoszcz-Emilianowo jako aport i być większościowym udziałowcem. Od kilku lat rozmowy idą w tym kierunku jednak bardzo powoli i w najbliższym czasie na przełom raczej się nie zanosi. Po drodze pojawiła się też koncepcja, aby być może większość udziałów objęła spółka budująca CPK.

 

Środki europejskie z nowej perspektywy już ruszyły na rynek, powoli kończą się jednak nabory. Od dłuższego czasu wydawało się mało realne, że uda się zbudować terminal ze środków z KPO, pozostają fundusze strukturalne, tutaj potrzeba jednak około 50% wkładu własnego. Żeby zacząć budować terminal potrzeba zatem przynajmniej około 50 mln zł – na dzisiaj tych pieniędzy na stole nie ma i nikt się specjalnie nie garnie do ich wyłożenia, choć to prawie 3 razy mniej niż rozbudowa Opery Nova o czwarty krąg, gdzie tutaj korzyści gospodarcze będą nieporównywalne.

 

Budżet spółki na bieżącą działalność, w tym pozyskiwanie dotacji powoli też się kończy, istnieje zatem ryzyko, że operacyjnie spółka przestanie wkrótce funkcjonować.