W Hali Targowej zjemy do końca stycznia, a co dalej nie wiadomo

Ostatni gastronomiczni najemcy z hali targowej znikną z końcem stycznia – otwarta niespełna pól roku przestrzeń znalazła się w bardzo poważnym kryzysie. Operator hali za sytuację winni najemcy oni z kolei atakują operatora. Ustalenie tego kto ma więcej racji zajęłoby nam pewnie sporo czasu, fakt jest jednak taki, że dalszy los tego miejsca jest niepewny.

 

Hala jest własnością Miasta Bydgoszczy – ratusz ogłosił przetarg który wygrała firma Net2B stając się jej operatorem, w zamian za czynsz do miasta. Umowa obowiązywać będzie do 2030 roku.

 

Plany były ambitne

Cofnijmy się do 2020 roku, gdy wybrano operatora – wtedy pojawiła się wizualizacja małego koncertu na zapleczu hali, w środku miała być mediateka, sale cooworkingowe, miały się odbywać różnego rodzaju eventy. Zapowiadano browar rzemieślniczy, spotkania autorskie, ważnym elementem miała być też gastronomia. To wszystko miało wystartować po 18 miesiącach.

 

Rzeczywistość wyszła tak

Poczekać przyszło na otwarcie nie 1,5 roku, ale łącznie 3 lata z powodu sporego opóźnienia. Operator hali w komunikacie o aktualnej sytuacji stwierdził, że stan budynku był gorszy niż przewidywano i nakłady na jego uruchomienie trzeba było wyłożyć dwa razy większe. Pierwsze miesiące funkcjonowania hali po otwarciu to właściwie tylko gastronomia i bar z alkoholem. Piwosze nie doczekali się browaru rzemieślniczego. Nie powstała żadna mediateka, nie odbyło się większe wydarzenie, ani koncert.

 

Jak się okazuje finansowo się to też nie spina – najemcy obwiniają o to operatora zarzucając mu zawyżane czynsze i brak zaangażowania w marketing. Firma Net2B z kolei uważa, że to najemcy są nierzetelni, ze nie płacą w terminie i oczekują świadczeń ponad treści zawartych umów. O tym, że jest spór na linii operator – najemcy wyszło na początku stycznia, gdy pierwsze minirestauracje się zamknęły – najemcy twierdzą, że wypowiedzieli umowę z powodu winy operatora, natomiast operator uważa, że wypowiedział umowy z powodu ich zadłużenia za czynsz. Wszystko świadczy jednak o tym, że ten spór toczył się już długo dużej i tak naprawdę napięte relacje pojawiły się najprawdopodobniej już w momencie otwarcia hali latem lub niedługo później.

 

Co dalej?

Operator twierdzi, że chce nowego otwarcia, nie wiadomo jednak kiedy to może nastąpić. Gastronomia z hali zniknie, ale są pomysły, aby była to przestrzeń eventowa dla koncertów czy np. standup.

 

Nie wiadomo jednak czy wkrótce do gry nie wejdzie ratusz, bowiem przetarg obejmował nie tylko cenę czynszu, ale też koncepcję prowadzenia. Zbyt daleko idące odejście od tego co prezentowano w 2020 roku może być odebrane jako niewywiązywanie się przez operatora z warunków umowy.