Żeby duma nad jarmarkiem nie zamieniła się w samozachwyt (komentarz)

Żeby duma nad jarmarkiem nie zamieniła się w samozachwyt (komentarz)

Bydgoszcz swojego jarmarku świątecznego nie musi wstydzić – jeżeli ktoś spoza Bydgoszczy pojawi się na nim po raz pierwszy to bardzo jest prawdopodobne, że się zachwyci. My już jednak jako tubylcy tak naprawdę widzimy kolejny rok to samo, czyli odcinamy kupony od genialnego pomysłu sprzed kilku lat, aby zrobić jarmark na Moście Staromiejskim. Jeżeli będziemy wpadać w samozachwyt to zostaniemy w miejscu zamiast dalej iść do przodu, a przy okazji zaryzykujemy tym, że kiedyś ta formuła się ludziom znudzi.

Mamy w Bydgoszczy silny atut w postaci warstwy wizualnej, bo Most Staromiejski jest faktycznie piękny, swoją robotę robi też sezonowo instalowane koło diabelskiego młyna. Nawet jeżeli ktoś nie będzie chętny, aby zobaczyć z niego Bydgoszcz z góry, to tworzy ono z mostem idealną kompozycję. Z drugiej strony nie oszukujmy się, że oferta handlowa nie powala – jedzenie jest drogie, najbardziej eksponowany jest kebab z masówki, niezbyt dietetyczny. Sporo zresztą w mediach społecznościowych komentarzy niezbyt przychylnych ofercie. Pod tym względem gonią nas inni.

Wirtualna Polska napisała

Kilka dni temu artykuł z pewnym zachwytem o bydgoskim jarmarku opublikowała Wirtualna Polska. Z takich artykułów zawsze powinniśmy się cieszyć, ale nie możemy popadać w samozachwyt. Wspomniany artykuł delikatnie przyrównał nas o Gdańska – tylko gdański jarmark akurat wygrał międzynarodowy konkurs Best Christmas Market in Europe 2025, rywalizując z wieloma jarmarkami z Europy, pokonujac m.in. Londyn, Brukselę czy Salzburg. Nas nawet nie nominowano. Amerykańska telewizja CNN z kolei krakowski jarmark umieściło wśród najlepszych na świecie.

Możemy być silnym średniakiem, ale czy to nas zadowala?

Patrząc na kujawsko-pomorskie to Bydgoszcz jest poza konkurencją. O Toruniu nie musimy pisać, bo zostawiliśmy ich daleko w tyle. Wśród największych polskich miast bydgoski jarmark na pewno się wyróżnia. Z drugiej strony z kolei my jesteśmy poza konkurencją dla Gdańska, Krakowa czy Wrocławia, które są wśród najlepszych w Europie.

Chyba, że mamy jeszcze jakieś kreatywne pokłady

Od kilku lat z perspektywy tubylca wygląda to tak, że stoimy w miejscu. Małe rzeczy się jednak dzieją – w tym roku mieliśmy drugą edycję Retro Jarmarku na barce Lamara jako wydarzenia towarzyszącego. Są to jednak tylko dwa dni w skali miesiąca. Za rok będziemy mieli do dyspozycji odnowiony Rybi Rynek, może on pozwoli poszerzyć w atrakcyjny sposób przestrzeń jarmarku.

Kluczowe jest jednak niepopadanie w samozachwyt i świadomość, że możemy ten jarmark zrobić jeszcze lepiej.