Dzisiaj przypada rocznica rozpoczęcia rewolucji w Budapeszcie, która wyszła od studentów, a wydarzeniem kulminacyjnym był więc pod pomnikiem polsko-węgierskiego bohatera Józefa Bema. Bohaterem tej historii stał się zmarły przed 10-cioma laty bydgoszczanin Eryk Bazylczuk, zapamiętany głównie jako pierwszy prezes Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska.
Pomnik Bema zlokalizowany mniej więcej po drugiej stronie Dunaju od węgierskiego parlamentu nie był przypadkowy. Węgierskich studentów zainspirowały wydarzenia Poznańskiego Czerwca, gdy doszło do pierwszego większego strajku generalnego, krwawo stłumionego – Studenci i młoda inteligencja węgierska chciała wyrazić solidarność z Polakami i zażądali zmian takie jakie miały miejsce kilka dni wcześniej w Polsce, kiedy Władysław Gomułka przejął władzę w Polsce – opowiada nam na Placu Bema prof. Mitros Mitrovits, pracujący na UKW węgierski historyk.
Wydarzenia poznańskie co prawda przyniosły krwawe stłumienie protestów, ale władza zmieniła retorykę, a jej twarzą stał się Władysław Gomułka. Na Węgrach zrobiło to duże wrażenie – Przed pomnikiem wywiesili flagę węgierską i polską. Na tej manifestacji pojawiły się transparenty ,,symbolizujemy się z Polską”, pojawił się polski herb – relacjonuje wydarzenia spod pomnika Bema prof. Mitrovits – Był jeden bydgoszczanin. Eryk Bazylczuk, który był studentem tutaj w Budapeszcie, brał udział w wiecu studenckim w przeddzień rewolucji w auli politechniki, a potem brał udział w tej manifestacji, na tym placu. Stąd tłum przemaszerował na plac Kossutha gdzie znajduje się węgierski parlament. Tam pojawiał się w oknie Imre Nagy, nowy premier rządu węgierskiego.
Prof. Mitrovits nazywa premiera Nagy ,,węgierskim Gomułką”, dla Węgrów miał on bowiem symbolizować podobną odwilż co przyjście Gomułki w Polsce, odejście okresu brutalnego stalinizmu. Węgrzy chcieli jednak jeszcze więcej i zaczęli domagać się opuszczenia swojego terytorium przez Armię Czerwoną. Moskwa na to zareagowała stanowczo i po kilku dniach rozpoczęła się krwawa rozprawa z uczestnikami rewolucji, a Nagy w 1958 roku został stracony.
– Bazylczuk do końca rewolucji brał udział aktywnie. Pełnił służbę wartowniczą jako strażnik z pepeszą bronił budynki publiczne i wraz z polskimi studentami codziennie donosili do ambasady co się dzieje na ulicach Budapesztu – opowiada prof. Mitrovits. Eryk Bazylczuk ostatniego dnia rewolucji opuścił Węgry samolotem.
Bydgoski listopad
W wydarzenia z 1956 roku, które zaczęły się w Poznaniu dotarły też do Bydgoszczy. Poza akcjami solidarnościowymi wobec Węgrów jakie w październiku 1956 roku organizowali bydgoszczanie, w tym zbiórki krwi, w listopadzie miało miejsce spalenie zagłuszarki na Wzgórzu Dąbrowskiego. Ten zryw wybuchł spontanicznie podczas przepychanki z milicją przy ulicy Gdańskiej pod jednym z kin, ale towarzyszyły mu okrzyki solidarności z Węgrami.





