Czy jest sens inwestować w prom skoro nie ma pewności, że będzie pływał?

Czy jest sens inwestować w prom skoro nie ma pewności, że będzie pływał?

Budowa przeprawy promowej między Solcem Kujawskim i Czarnowem kosztowała ponad 23 mln zł, ale poza pierwszym rokiem przeprawa właściwie nie funkcjonowała. Modernizacja promu ma pozwolić pływać przy niższych stanach Wisły, ale przy dzisiejszym stanie tej rzeki i tak by to nie pomogło. Czy jest zatem sens pompować w ten cel kolejne publiczne pieniądze?

– Boimy się co będzie dalej – mówił na poniedziałkowej sesji sejmiku, dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich Przemysław Dąbrowski. Specjalnie jego obawom się nie można jednak dziwić bo dzisiaj, aby prom mógł przewozić samochody potrzeba co najmniej Wisły na poziomie 2 metrów, zainwestowanie przeszło 2 mln zł ma zmniejszyć ten poziom do ok. 1,3 metra, ale problem w tym, że od kilku tygodni utrzymuje się dużo niższy stan. Tendencja w ostatnich latach jest negatywna. Zatem może się skończyć tak, że pomimo zainwestowania kolejnych pieniędzy przeprawa nie będzie działać.

Na dzisiaj ciężko jest określić poziom Wisły, bo aparatura w Fordonie działa poprawnie powyżej 1,15 metra, a królowa polskich rzek na tym odcinku trzyma się od dłuższego czasu poniżej tego stanu.  Obawę, iż planowana modernizacja nie rozwiąże problemów, wyraziła również w swoim wystąpieniu pokontrolnym Najwyższa Izba Kontroli.

Trwają prace z przebudową

W maju zlecono opracowanie dokumentacji przebudowy ramp promu, co zostało wykonane, ale jak wyjaśnia dyrektor ZDW muszą zostać zatwierdzone przez Państwowy Rejestr Statków. Dopiero potem będzie można zlecić prace modernizacyjne jednostki promowej.

Przeprawa od samego początku z problemami

Prom wystartował w maju 2023 roku, po w miarę bezproblemowym funkcjonowaniu w początkowych tygodniach zaczęły się problemy z niskim poziomem rzeki. Z naszej analizy wynika, że w sezonie 2023 było więcej dni gdy przeprawa nie funkcjonowała niż funkcjonowała. W 2024 roku prom funkcjonował właściwie tylko w okresie maj-czerwiec, potem bowiem poziomy Wisły spadły na dobre do stanu dalekiego od możliwości żeglugowych. W tym roku nie było nawet prób inauguracji sezonu.