Zielona strzałka gdy się pali umożliwia skręt w lewo, pomimo czerwonego światła, warunkiem jest jednak wcześniejsze zatrzymanie się – czyli jest ona tożsama ze znakiem ,,Stop”. Tak to interpretują polskie przepisy, ale stosuje się do nich tylko 12% kierowców. W Unii Europejskiej takie przepisy obowiązują jeszcze w Polsce stąd też ministerstwo chce rezygnacji z wymogu zatrzymywania się.
O tym problemie dyskutowano w ubiegłym tygodniu na sejmowej komisji, na którą w roli eksperta zaproszono dr Damiana Iwanowicza z Politechniki Bydgoskiej – Wskazanie możliwości rezygnacji z konieczności zatrzymywania się na sygnale zielonej strzałki. To jest może najbardziej radykalne, natomiast kilka dowodów. Prowadząc analizy badań na ponad 1,5 tys. przypadków z Bydgoszczy, z Torunia, z Inowrocławia, z Warszawy, Grudziądza – 88% z nas nie zatrzymuje się. Co więcej – im gorsze warunki ruchu, tym bardziej jesteśmy skłonni nie zatrzymać się.
Dr Iwaszkiewicz przyznał, że kluczowe przy prowadzonych badaniach było bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów, ale jak pokazały badania na skrzyżowaniach z zieloną strzałką dochodzi do mniej niż 1% wypadków, gdzie o uszczerbku na zdrowiu mówić można w 0,007% przypadków – Uznano, że śladem krajów zachodnich, jesteśmy ostatnim krajem w UE, że należy się zatrzymać przed strzałką – wskazuje naukowiec, który rekomendując zmianę przepisów mówi też o kluczowych warunkach technicznych – Jest to obwarowane bardzo mocno punktu inżynierii drogowej, ponieważ stosowanie takiej możliwości będzie mocno obwarowane od strony widoczności.
Ministerstwo Infrastruktury chce zmienić prawo drogowe droga rozporządzenia ministerialnego co nastąpić mogłoby w przyszłym roku, ale trzeba się liczyć, że praktyczne wdrożenie mogłoby być możliwe dopiero na przełomie 2027 i 2028 roku. Ministerstwo chce też ułatwić stosowanie sekundników, które informowałyby ile dokładnie czasu zajmie zmiana świateł.






