W ubiegły czwartek (13 lutego) poziom Wisły na wodomierzu w Fordonie zaczął znacząco spadać z ok. 1,8 metra do niecałego 1,4 metra w piątek. Podobny stan utrzymuje się do dzisiaj, z prognozą spadku jutro do nawet 126 centymetrów – takie zjawiska zdarzało nam się obserwować, ale w trakcie upalnego lata. Najbardziej powinno nas jednak niepokoić to, że Wisła której stan ostrzegawczy na tym odcinku znajduje się powyżej 5 metrów, od połowy czerwca utrzymuje się poniżej 2 metrów. Meteorolodzy nie mają niestety optymistycznych prognoz.
W gwoli ścisłości – zdarzały się epizodyczne wzrosty w tym okresie powyżej 2 metrów np. gdy z południa przyszła do nas powodziowa fala kulminacyjna, przy czym było to mniej niż 2,5 metra.
Zima była zazwyczaj tym okresem, gdy poziom Wisły rósł przed sezonem wiosenno-letnim, ale w tym roku tego nie doświadczamy. W rozmowie z Rzeczpospolitą synoptyk hydrolog IMGW Paweł Staniszewski stwierdza – Susza postępuje, jest to zauważalne, już w tym roku mogę powiedzieć, że jak na luty mamy bardzo niski wskaźnik wilgotności gleby w całym dorzeczu Wisły.
Problem nie dotyka tylko Fordonu, można stwierdzić, że znacznie bardziej widoczny jest w Toruniu i we Włocławku – Można powiedzieć, że obecnie wychowujemy pokolenie, które może przez cały rok nie zobaczyć śniegu, a jeśli już uda im się go doświadczyć, to będzie to raczej epizod niż norma – stwierdza w rozmowie z Rzeczpospolitą Staniszewski – Obecnie nie mamy pokrywy śnieżnej, więc nie będzie topniejącego śniegu, który pozwoliłby na uzupełnienie zasobów wodnych po upalnym lecie.
Ta ostatnia wypowiedź nie jest zbyt optymistyczna.