We wtorek Komisja Samorządności i Bezpieczeństwa Publicznego Rady Miasta Bydgoszczy odrzuciła dwa protesty wyborcze na wybory do Rady Osiedla Bocianowo-Śródmieście-Stare Miasto, które odbyły się 3 kwietnia. W obu przypadkach domagano się dość radykalnego rozwiązania w postaci ich unieważnienia i powtórzenia. Problem jednak w tym, że pod jednym z protestów podpisało się 50 osób, na ponad 150 uczestników wyborów, zatem spora część zainteresowanych z ostatecznego rozstrzygnięcia nie jest zadowolona.
Główne zarzuty stawiane w obu protestach wyborczych to utrudnienia dla osób z ograniczonymi możliwościami ruchowymi. Wybory pierwotnie miały się odbyć na sali gimnastycznej VI LO, ale na kilka dni przed z inspektorat budowlany nakazał wyłączenie ją z użytku, z tego powodu wybory przeniesiono na II piętro do auli. Zdaniem 50 osób uniemożliwiło to sporej ilości osób oddanie głosu, gdyż z tego grona głos oddało tylko 8 osób, a pozostałe 42 miało nie wziąć w ogóle udziału w wyborach – Jasno i wyraźnie mieszkańcy piszą, że przyszli na wybory i dowiedzieli się, że wybory nie są tam gdzie powinny być, tylko na II pietrze. Te osoby odeszły i nie zagłosowały jak chciały. I to jest najważniejsza rzecz jaką macie dzisiaj na sumieniu – mówił radny Bogdan Dzakanowski popierając protest wyborczy – Czy eliminujemy osoby niepełnosprawne z wyborów do rad osiedli? Czy nie? Nie pozwolę na to, wszystko zrobię, żeby mieszkańcy mieli prawo wyborcze.
Padły zatem mocne słowa dotyczące ograniczenia praw wyborczych. O ile tego, że wybory nie poszły z uwagi na zmianę miejsca zgodnie z planem, nikt nie kwestionował i zapowiedziano potrzebę wyciągnięcia z tego wniosków na przyszłość, to wyrażano wątpliwość co do tego, czy faktycznie ponad 40 osób nie oddało głosu, bowiem pod protestem podpisali się kilka dni po wyborach – Byłem tam o godziny mniej więcej 16:15-16:20. Czekałem na mojego syna- namówiłem go, aby głosował na mnie a, że on przychodzi na ostatnią chwilę, byłem na zewnątrz. Nie widziałem nikogo kto miał trudności, aby wejść do budynku, oprócz pana co był na wózku – przedstawił zdanie przeciwne Jos Muller, mieszkający w Bydgoszczy Holender związany z Bydgoskim Ruchem Miejskim, który zresztą został wybrany do Rady Osiedla – Dla mnie jest to bardzo dziwne, że pojawiła się teraz lista, gdzie jest 50 osób, bo ja tych osób na oczy nie widziałem, żeby ktokolwiek miał kłopot, aby wejść.
Radny zarzuca naruszenie regulaminu
Zdaniem Bogdana Dzakanowskiego naruszono w czasie tych wyborów punkt regulaminu, który dopuszcza zgłaszanie kandydatów do rad osiedla przez pełnomocników, gdy ci nie uczestniczą w wyborach – Jedna osoba całą listę przyniosła do Urzędu Miasta zgłaszając. I te osoby były na sali. Dlaczego ten regulamin został złamany – zarzucał radny – Jedna osoba przyniosła 20 takich zgłoszeń.
Była to osoba związana z Bydgoskim Ruchem Miejskim. Ta kwestia nie była jednak poruszona w żadnym z protestów, które można zgłaszać na 7 dni od wyborów, zatem nie była przedmiotem oceny komisji.
W większości członkowie komisji byli za odrzuceniem tego protestu wyborczego uznając, że nowe wybory wiązałyby się z niedogodnościami dla mieszkańców i kosztami – To jest skandal, że radni Rady Miasta Bydgoszczy wykluczyli osoby niepełnosprawne i co gorzej się poruszają – komentuje radny Dzakanowski.
Protest Ruchu Narodowego też odrzucono
Drugi protest jaki złożono na te wybory opisywaliśmy – Ruch Narodowy domaga się unieważnienia wyborów do Rady Osiedla – w nim także poruszono kwestię utrudnień dla osób o ograniczonych możliwościach ruchowych, ale także zarzucano wprowadzanie mieszkańców w błąd poprzez agitację. Ten protest również komisja odrzuciła. Ograniczeń w agitacji nie należy się jednak spodziewać, bo co do dozwalania tej formy panuje wśród radnych miejskich consensus. W kuluarach słyszymy, że jednym z tego powodów jest to, że takie organizowanie się mieszkańców pomaga w budowaniu frekwencji wyborczej.