Relacje bydgosko-toruńskie to politycznie wdzięczny temat. Potem i tak wszyscy wspólnie śpiewają kolędy

Relacje bydgosko-toruńskie to politycznie wdzięczny temat. Potem i tak wszyscy wspólnie śpiewają kolędy
Radni PiS w drodze na bankiet

W ostatnich dwóch tygodniach o relacjach bydgosko-toruńskich padło wiele emocjonujących słów ze strony polityków, podobnie o relacjach marszałka z Bydgoszczy. Słyszeliśmy m.in. o sabotażu, działaniu na szkodę oraz o tym, że rzekomo Bydgoszcz zaatakowała Toruń. Na piątkowej sesji sejmiku emocjonujących momentów też nie brakowało, ale później wszyscy poszli śpiewać wspólnie kolędy i być może się przeprosili za zbyt mocny ton.

Gorąco zrobiło się przed południem, gdy radny Jarosław Wenderlich z PiS pytał w kontekście konsultacji Strategii Rozwoju Kraju 2035+ o wypowiedź wojewody z Radia PiK – Chciałbym poznać stanowisko pana marszałka, bo 15 grudnia w Radiu PiK było dosadne stanowisko, ja je zacytuje, bo to jest cytat, dosadna wypowiedź wojewody Sztybla: Z przykrością stwierdzam, że Pan marszałek nie może w tej sprawie w mojej ocenie spojrzeć w lustro, bo na kilka tysięcy przypadków które przeanalizowałem jest to jedyny przypadek, gdzie Samorząd Województwa nie wsparł dążenia miast ze swojego województwa, w tym wypadku Bydgoszczy i Grudziądza.

Radny co prawda tylko cytował, a nie wyrażał swojego stanowiska, ale marszałek Piotr Całbecki widocznie się zdenerwował – Pismo było do jakiegoś marszałka Torunia. Nie ma takiego marszałka, więc zignorowałem ten adres uznając, że jest to jakaś pomyłka. Mówię dosłownie, jeżeli ktoś robi sobie kpiny z poważnych spraw – nie odpowiadam. Na Facebook-u radny Wenderlich krytykował też sejmik za niechęć przyjęcia stanowiska w sprawie środków z KPO dla Centrum Onkologii.

W debacie budżetowej radny Marek Gralik z PiS z kolei poruszył pisma jakie skierował marszałek do ekologów w temacie Emilianowa i przypomniał, że prezydent Bydgoszczy nazwał to publicznie działaniem obstrukcyjnym. To tez oczywiście tylko cytat, a nie stanowisko radnego. Marszałek do tych pism się nie odniósł, ale za to podziękował PiS-owi za sposób jego krytykowania – Te uwagi nie mają kalibru wielkiego.

Bydgoscy radni KO w debacie budżetowej nie zabrali głosu, jedynie w głosowaniu poparli projekt marszałka.

Po sesji wszyscy poszli razem jakby nigdy nic na bankiet i śpiewać kolędy jak jedna brać. Zwyczaj świątecznego bankietu praktykowany jest od wielu lat, ale też bywali radni w historii jak Roman Jasiakiewicz, którzy nigdy w nim nie uczestniczyli.