Zandberg: Uważam, że samorząd to nie jest coś co wyszło nam najlepiej jeżeli chodzi o reformę ustrojową

Zandberg:  Uważam, że samorząd to nie jest coś co wyszło nam najlepiej jeżeli chodzi o reformę ustrojową

-Ja chciałbym abyśmy w końcu przestali zajmować się kolejną odsłoną tej PoPisowej wojny, a zaczęli rozmawiać o spawach. Żebyśmy zaczęli rozmawiać o tym co musimy zrobić w Polsce dzisiaj żebyśmy za 5-10 lat nie żałowali – powiedział w trakcie rozmowy z nami kandydat na prezydenta Adrian Zandberg, jednocześnie poseł i lider partii Razem. W rozmowie poruszaliśmy zagadnienia związane z pozycją międzynarodową Polski, ale też deregulacji, inwestycji publicznych i funkcjonowania Samorządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego.

Łukasz Religa: Jak przeglądam ostatnie kampanie wyborcze, to wszystko się toczy wokół tego kto bardziej przekona do swojej narracji wyborców. Mamy narrację związaną z panem Nawrockim, że jak wygra to jest szansa na powrót PiS do władzy, z drugiej strony mamy pana Trzaskowskiego, który nie chce dopuścił do powrotu PiS-u do władzy. Chciałem zapytać jaka jest Pana narracja?

Adrian Zandberg: Ja chciałbym abyśmy w końcu przestali zajmować się kolejną odsłoną tej PoPisowej wojny, a zaczęli rozmawiać o spawach. Żebyśmy zaczęli rozmawiać o tym co musimy zrobić w Polsce dzisiaj żebyśmy za 5-10 lat nie żałowali, że zasypaliśmy gruszki w popiole i efekt jest taki, że polska gospodarka stanęła.

Chciałbym żebyśmy rozmawiali w tej kampanii o energetyce i o tym jak Polsce zapewnić przyszłość jeżeli chodzi o energię. Ja jestem tutaj zwolennikiem intensywnych inwestycji w energię jądrową. Chciałbym abyśmy porozmawiali o ochronie zdrowia – o tym jak skończyć z patologiami w ochronie zdrowia i korupcją, ale też jak tę ochronę zdrowia dofinansować tak, żeby nam się za chwilę nie zwinęła pod presją zmian demograficznych – gdy będzie coraz więcej osób starszych, które potrzebują opieki lekarskiej. Chciałbym abyśmy porozmawiali o sprawności polskiego państwa i co w końcu zrobić aby praca dla polskiego państwa znowu stała się atrakcyjna. Żeby płace, które mamy w budżetówce były konkurencyjne, bo inaczej polskie państwo będzie działać coraz gorzej. Chciałbym żebyśmy porozmawiali o nauce – o badaniach i rozwoju, o tym gdzie szukać polskich przewag w kolejnej dekadzie, o planie dla Polski, bo mam poczucie, że od lat w tej wojnie Platformy z PiS-em uznaliśmy, że polityka polega na tym, kto kogo? A nie po co? Jest to ważny problem dzisiaj, bo w Polsce porusza się bez planu i możemy w wielu dziedzinach dosyć szybko wjechać na ścianę. I o tym jest moja kampania.

Ł.R.: Przejdźmy do spraw zagranicznych, bo jednak jak patrzymy na konstytucyjne umocowanie prezydenta ma on duży wpływ na to. Wspomniał Pan o przewagach konkurencyjnych, dzisiaj słyszeliśmy z Pana ust, że mamy kryzys w Niemczech i we Francji – wspomnijmy, że premierzy, czy kanclerz nie mają większości. Premier Tusk prezentując w Parlamencie Europejskim priorytety polskiej prezydencji trochę się kreował na lidera tej Europy, która próbuje geopolitycznie coś znaczyć. Moje pytanie – czy w Pana opinii Polska może wykorzystać tę szansę, aby być liderem Europy?

A.Z.: Ja nie szukałbym słowa lider Europy. Ja chciałbym mocniejszego głosu Polski i sprawczego głosu Polski. Żeby taki głos wybrzmiał Polska musi wiedzieć czego chce. Ja po wystąpieniach pana premiera Tuska nie wiem czego on tak naprawdę chce, oprócz udawania, że jest konfederatą ostatnio w sprawach migracji. Jeżeli chodzi o kluczowe spawy gospodarcze, kluczowe wybory gospodarcze, które są przed Europą, ja powiem szczerze nie wiem jaki jest plan premiera Tuska i do czego chciałby przekonywać Europę.

Przepraszam, ale takie blablanie o deregulacji i kopiowanie konferencji Donalda Trumpa sprzed tygodnia to nie jest żaden program gospodarczy, to nie jest żaden konkretny pomysł, ani konkretna propozycja deregulacyjna.

Ł.R.: Ja może zapytam Pana o te kierunki w których powinna pójść Europa, bo mamy tak naprawdę dwa kluczowe kierunki w debacie. Z jednej strony dość mocny w Polsce, czyli ani więcej uprawnień Unii Europejskiej, sondaże w Polsce pokazują niskie poparcie dla zwiększania kompetencji Parlamentu Europejskiego, ale mamy z drugiej strony głosy aby zmienić traktaty. Tłumaczono to chociażby Orbanem, który blokował wsparcie Ukrainy. W którym kierunku powinniśmy pójść?

A.D.: Podstawowe zadanie stojące przed Europą to zwiększenie poziomu inwestycji i żeby uruchomić nowe programy publicznych inwestycji. Mówię tu o energetyce, mówię tu o nowych dziedzinach gospodarczych związanych z przełomami w gospodarce cyfrowej, które mają miejsce w ostatnich latach, gdzie Europa odstaje od Stanów Zjednoczonych i Chin. Jeżeli będzie działała wspólnie, przy użyciu wspólnych środków, tak jak działała w ramach wspólnego długu, którego wykorzystywaliśmy, aby przejść…

Ł.R.: KPO

A.Z.: Tak, którego elementem jest KPO. Jeżeli nie pójdziemy tą drogą to Europa po prostu będzie tę konkurencyjność wytracać coraz mocniej. Ja chciałbym zmian traktatowych, które prowadzą do tego, żebyśmy mogli swobodniej używać kredytu do inwestycji publicznych. Trzeba inaczej patrzeć na zwykłe wydatki budżetowe i pokrywanie tych wydatków, a inaczej patrzeć na wydatki rozwojowe i inwestycyjne. Mówię tu i o energetyce, i o nauce, i o środkach badawczo-rozwojowych. Chciałbym żebyśmy położyli na stole takie propozycje zmian traktatów.

Pożegnanie się z neoliberalną logiką z czasów z Maastricht i pójście do przodu w tym świecie który dzisiaj przez to że inwestuje więcej Europę po prostu wyprzedza. To jest dzisiaj kluczowe. Chciałbym Parlamentu, który ma silniejszą pozycję wobec Komisji Europejskiej. Uważam, że samowola KE nie jest rzeczą dobrą i nie służy ani państwom narodowym, ani Europie jako całości.

Mówiąc szczerze zmiany o tym charakterze są drugorzędne względem tego czy Europa przetrwa najbliższą dekadę jako sensowny obszar gospodarczy. Zdolny do tego, żeby pod pewnymi względami wymyślić się na nowo. Dlatego takie blablanie o deregulacji nie jest żadnym rozwiązaniem, bo co ta deregulacja miałaby oznaczać? Deregulację prawa pracy? Deregulację ochrony konsumentów? Deregulację jeżeli chodzi o to, że nie pozwalamy firmom wylewać ścieki do rzek i zostawiać odpady w miejscach gdzie ludzie mieszkają, to chcemy zderegulować? Jeżeli nie to co? Porozmawiajmy o tym co konkretne. To co na razie usłyszeliśmy od strony rządu, to nie był żaden konkretny plan.

Ł.R.: Debata która dość mocno się toczy chociażby w naszym regionie wokół tego elementu, to pojawiły się glosy, że trzeba zreformować środki europejskie dla regionów. Duże kontrowersje wywołało to wśród samorządowców, chodzi głównie o to, czy sposób wydatkowania środków europejskich przez samorządy powinien być związany z odgórnymi celami, czy jednak powinna być duża dowolność Tutaj mamy przykład marszałka kujawsko-pomorskiego, który chce budować jacht za środki europejskie.

A.Z.: Pan marszałek Całbecki słynie z tego, że dowolność w jego wykonaniu jest cokolwiek oryginalna w swoich konsekwencjach. Historia o której Pan wspomina jest tylko jednym z jej przejawów, inne jest niezbyt równe traktowanie części województwa. Więc z tą dowolnością i oddawaniem pełnej dowolności w ręce marszałków województw, to ja nie mam tutaj tyle entuzjastycznej wiary w funkcjonowanie polskiego samorządu co przedstawiciele PO w województwach w których rządzą i przedstawiciele PiS w województwach których rządzą. Uważam, że samorząd to nie jest coś co wyszło nam najlepiej jeżeli chodzi o reformę ustrojową. I o tym jak to zorganizować lepiej tez powinniśmy porozmawiać.

Natomiast mówię o tym obrazku makro, obrazku dużym, bo to oczywiście składa się z takich decyzji o których Pan mówi, od tego na co te kilka czy kilkanaście milionów idzie, ale w wielkim obrazku my wydajemy zbyt mało na inwestycje publiczne, na te kluczowe dziedziny od których zależeć będzie wzrost gospodarczy w kolejnej dekadzie. Jeżeli ja słyszę, że chcemy wydać 300 mln na fundusz nowych technologii, kiedy inne kraje decydują się na zaangażowanie dziesiątek miliardów euro to mam poczucie, że ktoś kto kładzie te środki na stole nie czuje, że to jest nieadekwatne. Dlatego potrzebujemy zmian traktatowych, żeby takie realne działania inwestycyjne były możliwe, bo bez nich Polska pod dyktando polityki zaciskania pasa wiedzie na ścianę z niskim poziomem inwestycji.

Ł.R.: Jak się spojrzy na partie Razem to ona steretypowo kojarzy się z socialem, a dzisiaj jak słuchałem Pana wystąpienia to trochę jakbym słuchał w Panu marszałka Bosaka. U narodowców są poglądy bliskie autarki.

A.Z.: Nie. Ja zupełnie nie jestem zwolennikiem autarki. Uważam, że wymiana gospodarcza jest czymś co nam się bardzo opłaca. Rzecz polega tylko na tym, że są strategiczne rodzaje produkcji, które decydują o naszym bezpieczeństwo. To jest kwestia wspomnianych na dzisiejszym spotkaniu prze ze mnie leków, kwestia kręgosłupa gospodarczego jakim jest hutnictwo i kwestia energetyki. To nie jest kwestia autarki, ale zdrowego rozsądku, aby stać na swoich nogach. Natomiast myślę, że z Panem Bosakiem różni mnie zasadniczo to, że ja widzę istotną rolę którą ma do odegrania polskie państwo, aby takie bezpieczeństwo sobie zaprowadzić. Panowie z Konferencji moim zdaniem bujają w obłokach licząc na to, że te problemy zostaną w jakiś cudowny sposób rozwiązane przez rynek i przez podmioty prywatne. Gdyby tak miało być – to już dawno to by się wydarzyło. Ale mamy ponad 30 lat gospodarkę rynkową w Polsce i widzimy do czego jest zdolny sektor prywatny – są rzeczy w których jest naprawdę wyśmienity, ale pewnym wyzwaniom sektor prywatny nie sprosta. Myślę, że znaczna część tych kwestii o których mówiliśmy, od których zależny odporność i bezpieczeństwo kraju, to musi w większym stopniu wejść sektor publiczny, bo te inwestycje inaczej się nie wydarzą.