Bez rządowego Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych część linii by nie funkcjonowała, gdyż jego głównym celem jest wspieranie funkcjonowania przewozów tam, gdzie to się rynkowo nie opłaca. Ideą FRPA jest walka z wykluczeniem komunikacyjnym. Beneficjentami dotacji są samorządy, które mogą następnie przewóz zlecić w przetargu. Urząd Marszałkowski postanowił jednak faworyzować swoją spółkę.
W styczniu wojewoda Michał Sztybel ogłosił, że kujawsko-pomorskie samorządy na utrzymanie 572 linii autobusowych otrzymają 58,8 mln zł. Największym beneficjentem jest Województwo Kujawsko-Pomorskie z 19,8 mln zł dotacji, które jest głównym organizatorem sieci przewozów autobusowych i kolejowych w województwie. Województwo za te pieniądze ma otrzymać 70 linii.
Dlaczego K-PTS jest faworyzowany?
Województwo Kujawsko-Pomorskie ma swojego przewoźnika jakim jest Kujawsko-Pomorski Transport Samochodowy we Włocławku – ta spółka działa głównie w południowej części regionu, ale obsługuje swoimi kursami niemal całe województwo. Od wielu lat ta spółka jest na zakręcie jeżeli chodzi o rentowność, ma też problem z przestarzałym taborem, dlatego 50 autobusów jakie za dotację z KPO kupi Województwo Kujawsko-Pomorskie trafi w większości do tego przewoźnika. KPTS Urząd Marszałkowski zleca też przewozy za środki z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych bez przetargu.
Wątpliwości co do takiego postępowania ma natomiast radny Marek Gralik z PiS, bo dochodzi do sytuacji, że jakiś przewóz realizował prywatny przewoźnik, który z powodu nierentowności danej linii się z niej wycofał. Wtedy przejmuje ją KPTS dzięki rządowej dotacji. Zdaniem radnego Gralika uczciwszym rozwiązaniem byłby otwarty przetarg do którego mogłyby przystąpić też podmioty prywatne. W północno-zachodniej części województwa mocno pozycję ma chociażby PKS Bydgoszcz. W przypadku takiego przetargu linia działała by na zasadzie, że przewoźnik otrzymywałby zapłatę za każdy przejechany kilometr z Urzędu Marszałkowskiego (wpływy z biletów trafiałyby do samorządu), co pozwoliłoby województwu oszczędzić, bowiem wybierano by przewoźnika, który za kilometr policzyłby najmniej.
Na lutowe zapytanie radnego Gralika marszałek pisemnie odpowiedział lakonicznie, że ustawa pozwala na bezprzetargowe powierzanie obsługi, ale w żaden sposób nie przedstawia on uzasadnienia. W połowie marca Gralik skierował ponowne zapytanie wskazując, że tryb bezprzetargowy ma służyć incydentalnym sytuacjom, gdy istnieje ryzyko nagłego zaprzestania przewozów, dlatego ten tryb należy stosować jedynie doraźnie, a nie ciągle jak to ma miejsce. Do dzisiaj do tych pytań Urząd Marszałkowski się nie odniósł.