Na początku roku zaczęły się pojawiać pierwsze informacje, że w Janikosodzie jest źle za sprawą nieopłacalnej produkcji, w kuluarach pewne głosy krążyły jeszcze szybciej. Na początku marca właściciel zakładu Qemetica poinformował, że przygotowuje się do redukcji zatrudnienia i hibernacji zakładu od lipca – wówczas mówiono o tym jako scenariuszu realnym, ale nie przesądzonym. Dzisiaj narracja jest już taka, że to właściwie scenariusz już wiodący.
Ta sprawa pokazuje jednak ogromną bezradność, bo przez ostatnie kilka tygodni nie usłyszeliśmy żadnego realnego planu na wyjście z kryzysu. Główne narzędzia leżą teraz po stronie Komisji Europejskiej, która prowadzi unijną politykę cłową i może w sytuacji, gdy unijni producenci przegrywają konkurencję z producentami spoza UE, przeciwdziałać temu. Mogą być to ulgi od kosztów emisji CO2, czy właśnie cła na produkty sprowadzane spoza UE. Co KE w tej sprawie ma jednak na dzisiaj do zakomunikowania? – Przeprowadzana jest analiza dotycząca potencjalnego rozszerzenia CBAM o sektor chemiczny. Przedmiotowe analizy są prowadzone już któryś tydzień i nie wiadomo czy do lipca będą jakieś konkluzje. Nawet jeżeli będą szybciej, to nie wiemy kiedy wejdą w życie. To nie pomaga w podejmowaniu decyzji biznesowych.
Przy tej okazji nasilają się w regionie też nastroje antyunijne.
Polski rząd w tym temacie ma już mniejsze kompetencje, które mogłyby się jedynie ograniczać do doraźnego wsparcia zakładów, co nie jest też łatwe i oczywiste, bo nie można przekroczyć granicy niedozwolonej pomocy publicznej. Ostatnie stanowisko z Ministerstwa Klimatu i Środowiska wyjaśnia, że polski rząd postuluje do Unii Europejskiej o jak najszybsze ujęcie w mechanizmie CBAM także przemysłu chemicznego.