Wczoraj zdesperowani inowrocławianie blokowali ruch przebiegający przez ich miasto, w ten sposób domagając się od rządu budowy obiecywanej wiele razy obwodnicy. Efekt zgromadzenia byłby znacznie większy, gdyby razem stanęły do walki wszystkie siły polityczne z Inowrocławia. Lokalne rozgrywki polityczne wzięły jednak górę.
Jedynym politykiem związanym z opozycją którego zauważyłem był radny Andrzej Kieraj, pozostali można by rzec Solidarnie zignorowali protest. Nie zaobserwowałem także żadnego przedstawiciela Starostwa Powiatowego W rozmowie ze mną przedstawiciele opozycji zarzucali, że o manifestacji dowiedzieli się dopiero w piątek z mediów, gdy osoby związane z koalicją wiedziały o tych planach dużo szybciej. Stwierdzono także, że po raz pierwszy zabrakło stosownych zaproszeń, a manifestacja ma służyć głównie promocji prezydenta i jego współpracowników.
O tym, że istnieje problem w kontakcie władz miasta z parlamentarzystami pisałem już kilka tygodni temu. Być może nie spotkało się to z należytą refleksją, stąd też wczorajszy brak przedstawicieli radnych opozycji i władz powiatowych.
Z drugiej jednak strony, jeżeli komuś naprawdę by zależało na rozwoju miasta, to brak imiennego zaproszenia nie powinien stać na przeszkodzie, aby na tej manifestacji pojawić.
Obecny na zgromadzeniu radny Kieraj przyznał, że mu też wiele spraw organizacyjnych się nie podoba, zaznaczył jednak – Protest jest słuszny, dlatego tutaj jestem.
Nie moją rolą jest ocena kto ma większą, a kto mniejszą winę. Dobro Inowrocławia powinno wymagać podjęcia refleksji nad tą sprawą wszystkich, aby na przyszłość takie sytuacje się nie powtarzały, a rząd widział, że inowrocławskie elity mówią zdecydowanie jednym głosem.