Pilecki jednym z największych bohaterów Polski

Rozmowa z Tadeuszem Płużańskim, historykiem i publicystą, synem śp. Tadeusza Płużańskiego, współpracownika rtm. Witolda Pileckiego.

13 maja przypada rocznica urodzin rtm. Witolda Pileckiego, zamordowanego przez stalinowski reżim. Kim dla Pana jest rotmistrz Pilecki?
Tadeusz Płużański: Dla mnie rotmistrz Witold Pilecki jest ważny z kilku powodów. Z jednej strony to jest niezwykle ważna postać historyczna. Uważam go za jednego z polskich bohaterów, którym należy się szacunek i cześć. Trzeba pamiętać o wszystkich datach związanych z rotmistrzem – o rocznicy urodzin, o rocznicy tragicznej śmierci, czy jego ucieczki z Auschwitz. Obchodziliśmy niedawno 70. rocznicę tego wydarzenia. To również zasługuje na naszą pamięć. Rotmistrz Pilecki jest jednym z największych bohaterów Polski. Jego postawa zawsze była nacechowana miłością Ojczyzny – wszystko, co robił, było podporządkowane Polsce. A robił wiele rzeczy heroicznych. Dobrowolnie dostał się do Auschwitz, tam organizował zbrojną konspirację. Więźniowie mieli broń wykradaną z magazynów SS. To on współtworzył plan wyzwolenia obozu dzięki wspólnym wysiłkom Armii Krajowej oraz konspiracji obozowej. Niestety ten plan nie został zaaprobowany.

 

Co było motywacją dla Pileckiego?
Jego działalność nigdy nie była motywowana własnym interesem. On nie był nastawiony na siebie, ale na próbę uratowania innych. To dlatego uciekł z Auschwitz. Nie chciał się sam ratować, ale przekazać światu raport o tym strasznym miejscu. Chciał powiedzieć, że to jest wielka niemiecka fabryka śmierci. Działał na rzecz odbicia tego obozu. To był szlachetny plan pomocy innym. Potem, w okresie powojennym, rotmistrz nie złożył broni, ale walczył z kolejnym okupantem, tym razem sowieckim. Sądzę, że jego postawę dobrze określają słowa, które powiedział, gdy gen. Anders starał się odwołać go z misji w Polsce. Pilecki mówił wtedy, że nie może wyjechać, bo ktoś musi zostać, ktoś musi trwać. On się całkowicie poświęcił walce, najpierw z Niemcami, a potem Sowietami. Postanowił działać mimo stałego zagrożenia. Miał możliwość ratowania się i wyjechania na Zachód, ale nie skorzystał z tej okazji. Nim kierowały najszlachetniejsze pobudki walki o Polskę w imię dobra wspólnego.

Jakie jest Pana osobiste podejście do rtm. Pileckiego? Pana tata był współpracownikiem Pileckiego, walczył razem z nim…
Rzeczywiście dla mnie rotmistrz jest osobą, z którą czuję się związany prywatnie, przez tatę, który był bliskim współpracownikiem Pileckiego, był jego kurierem. Tata woził meldunki grupy Pileckiego na Zachód, do Armii Andersa. Zgadzam się z tym, co o rotmistrzu powiedział kiedyś mój tata. Określił go mianem „świętego polskiego patriotyzmu”. To sformułowanie najlepiej oddaje charakter działalności tego bohatera.

Można mieć wrażenie, że Pilecki to człowiek, którego życie stawia w negatywnym świetle wiele krajów – Niemcy i Rosję, bo pokazuje ich, jako okupantów (a nie rosyjskich wyzwolicieli), ale również aliantów zachodnich, którzy nie reagowali w sposób adekwatny na zbrodnie Niemców w czasie II wojny światowej. Czy Pilecki przeszkadza wszystkim, czy został skazany na zapomnienie globalnie?
Niestety muszę się zgodzić z tym, że on przeszkadza. Jednak to jest absurdalne i krzywdzące dla Pileckiego. Dla niego bowiem nigdy nie miały znaczenia podziały polityczne. To był człowiek, który potrafił zgodnie z obecnym hasłem łączyć, a nie dzielić. Najlepszym przykładem była organizacja oporu w Auschwitz, do której należeli ludzie od lewa do prawa – było tam widać cały przekrój poglądów politycznych. Powojenna grupa Pileckiego też składała się z ludzi, którzy mieli różne sympatie polityczne. On ich potrafił zjednoczyć wokół jednej idei. To był bohater uniwersalny. Nie można go było przypisać do jednej opcji politycznej. On by sobie tego nie życzył. To byłoby sprzeczne z jego misją, ideą. Niestety prawdą jest jednak, że on jest postacią wszelkich możliwych zalet, ale mimo to nie wszędzie jest odbierany pozytywnie.

Dlaczego?
Przede wszystkim dlatego, że większość naszych środowisk postępowych, salonowych, które mogłyby go przyjąć, uważa, że prowadzenie przez niego walki nie tylko z Niemcami, ale również z Sowietami, jest nie do zaakceptowania. Dla tych środowisk Polska po wojnie została wyzwolona, nie należało podejmować walki zbrojnej czy politycznej z „wyzwolicielami”, trzeba było się godzić na ten system i go popierać. Pilecki pokazuje jednak, że to „wyzwolenie” nie było wyzwoleniem, że to była nowa brutalna okupacja. Pilecki sam padł ofiarą walki z przeciwnikami politycznymi nowego okupanta. Rotmistrz pokazuje jednoznacznie, że Polska niepodległości nie odzyskała. On również – jeszcze w czasie okupacji niemieckiej – pokazał, że Auschwitz to nie był jedynie obóz skierowany przeciwko Żydom, ale również Polakom. A przekaz dominujący ma być taki, że to było miejsce cierpienia jedynie żydowskiego. Tam jednak byli też Polacy, o czym zaświadcza Pilecki. W mojej ocenie rotmistrz nie ma szans na przebicie się do masowej świadomości, bo łamie stereotypy.